Małe deja vu Francuzów. "Chyba faktycznie wynik 2:0 powinien nas martwić"

Newspix / Jakub Piasecki/Cyfrasport
Newspix / Jakub Piasecki/Cyfrasport

Po dwóch łatwo wygranych przez Francuzów setach z Australią mało kto się spodziewał, że Les Bleus znów będą mieć problem ze zwieńczeniem dzieła. W odróżnieniu od meczu z Polską, tym razem opanowali sytuację, choć trzy punkty zdobyli rzutem na taśmę.

W trzeciej odsłonie Trójkolorowi oddali inicjatywę Kangurom, a w czwartej prowadzili już 24:20, ale w końcowym rozrachunku pozwolili zdobyć przeciwnikom aż... 42 punkty.

- Możemy być dumni z tego zwycięstwa, bo wygraliśmy tę wojnę nerwów w czwartym secie. Nigdy w karierze tak długiego seta nie rozegrałem. Gratulacje także dla reprezentacji Australii, która sprawiła nam w tym meczu naprawdę mnóstwo problemów, zwłaszcza Paul Carroll, który zagrał fantastyczne zawody. Nie umieliśmy znaleźć na niego sposobu. Te trzy punkty dla nas bardzo ważne w kontekście awansu, ale niestety jeszcze go nie mamy - mówił po meczu Benjamin Toniutti.

Dość oszczędny w słowach przy analizie meczu z drużyną z Antypodów był Kevin Le Roux. - Zagraliśmy bardzo dobrze w dwóch pierwszych partiach. W kolejnej przebudzili się Australijczycy i zaczęła się walka. Nie udało nam się zakończyć tego pojedynku tak szybko, jak chcieliśmy. Myślę, że o tym meczu trzeba zapomnieć - przyznał francuski środkowy.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Możdżonek: Jestem pewny, że wykorzystamy szansę na awans

Trener mistrzów Europy, Laurent Tillie, próbował opisać środowy pojedynek z Australijczykami zwracając szczególną uwagę na psychikę swojego zespołu.

- Chyba faktycznie 2:0 to rezultat, który powinien nas martwić - przyznał z uśmiechem. - Znowu zaatakował nas stres, chyba przestraszyliśmy się zbyt szybkiej wygranej i przegraliśmy trzeciego seta. Ale zdobyliśmy 3 punkty. Potrzebujemy jednak jeszcze 2 wygranych do awansu. Ważne będzie podejście do tych meczów pod kątem mentalnym - stwierdził selekcjoner Les Bleus.

W turnieju w Tokio drużyny grające przeciwko Francuzom mają prawo obawiać się ich zagrywki. Właściwie każdy przedstawiciel Teamu Yavbou potrafi regularnie punktować w tym elemencie.

- Bardzo ważnym elementem mojej zagrywki jest właściwy podrzut piłki. W trakcie meczu nie zwracam aż tak dużej uwagi na te wszystkie detale. Trener Tillie zwykle nie narzuca nam kierunku zagrywki. I czasem to zdaje egzamin - tłumaczył Kevin Le Roux.

- Wróćmy pamięcią do 2014 roku - zwrócił uwagę Laurent Tillie - Mistrzostwa świata były turniejem floatów. Dużo ekip sprawiało kłopoty rywalom zagrywką taktyczną. Trzeba umieć znaleźć balans między zagrywką techniczną, a siłową Gdy stawiamy na tę pierwszą, daję instrukcję swoim zawodnikom. Przy tej drugiej - nie - ujawnił szkoleniowiec.

Francuzi w czwartek o godzinie 3:00 polskiego czasu zagrają z reprezentacją Kanady. Będzie to dla nich szansa na czwarte zwycięstwo w piątym meczu w stolicy Japonii.

Komentarze (0)