WGP, gr. B2: falstart i dominacja Portoryko

Siatkarki Carlosa Nuneza pewnie pokonały reprezentację Czech (3:1), potwierdzając, że w tym roku należą do faworytek zmagań drugiej dywizji World Grand Prix.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Mecz reprezentacji Czech z kadrą narodową Portoryko zainaugurował zmagania w drugiej dywizji World Grand Prix w 2016 roku. Naprzeciw siebie stanęły zespoły, które przed rokiem dotarły do turnieju finałowego. W lubelskim starciu o trzecie miejsce w stawce górą były nasze południowe sąsiadki, które ekipę z Ameryki Środkowej pokonały w dobrym stylu 3:1.

Niespełna rok później, w Zielonej Górze, lepiej mecz rozpoczęły Portorykanki, ale tuż po drugiej przerwie technicznej pierwszej partii, przy zagrywce doskonale znanej w Polsce Andrei Kossanjowej, straciły inicjatywę. I choć set długimi momentami był względnie wyrównany, w końcówce to Czeszki zachowały więcej zimnej krwi i spokojnie wypunktowały rywalki, wykorzystując seryjnie popełniane przez nie błędy w przyjęciu, a także zupełnie nieefektywne ataki.

Po zmianie stron sytuacja uległa diametralnej zmianie. Siatkarki z Ameryki, przy zagrywce Vilmarie Mojicy, błyskawicznie osiągnęły prowadzenie 7:0, kompletnie obnażając słabość rywalek w odbiorze. Zastąpienie rozgrywającej Pavli Vincourovej Lucie Smutną pozwoliło Czeszkom odzyskać równowagę, ale tak olbrzymiej straty zawodniczki z Europy nie były już w stanie zniwelować, choć na moment skróciły dystans do trzech oczek. Na więcej stać ich jednak nie było, ponieważ bardzo dobrze radziły sobie, mimo chwilowych zachwiań, podopieczne Juana Carlosa Nuneza.

ZOBACZ WIDEO Andrzej Niemczyk o swojej autobiografii: nie można pisać tylko o fajnych rzeczach (Źródło TVP)

Dłuższa przerwa po drugim secie nie wybiła Portorykanek z rytmu. Przez moment zdawało się, co prawda, że Czeszki będą dotrzymywać im kroku, ale kolejne błędy w przyjęciu spowodowały, że po punktowej zagrywce Aurei Cruz Amerykanki miały już cztery oczka przewagi. Głową za taki stan rzeczy zapłaciła bezradna Kossanjowa, ale odsunięcie jej od gry nie zmieniło sytuacji na parkiecie (11:16). Podobnie jak w poprzednim secie, trener Portoryko wyciągnął jednak do rywalek rękę, przeprowadzając klasyczną podwójną zmianę, która w piątek w szeregi jego zespołu wprowadzała tylko zamęt. Powrót na boisko Kariny Ocasio wyjaśnił jednak sytuację i pozwolił jej zespołowi wygrać już drugą partię.

Kolejne próby korekty składu czynione przez Alexandra Waibla nie przynosiły efektu. Wiatr tego dnia wiał już tylko w żagle Portorykanek, które czwartą odsłonę rozpoczęły od serii 4:0. Z czasem nie tylko sytuacja, ale tez gra Czeszek, wyglądały coraz gorzej (8:16). Europejki punty zdobywały rzadko, przede wszystkim w konsekwencji błędów rywalek, tymczasem wyspiarki dominowały już na boisku niepodzielnie. Nie przeszkodziła im nawet zaskakująca dobra seria rywalek w samej końcówce i ostatecznie doprowadziły do szczęśliwego dla siebie końca seta i całego spotkania.

W sobotę dobrze dysponowane Portorykanki o drugie zwycięstwo w rozgrywkach zagrają z Kanadą. Reprezentacja Czech będzie z kolei rywalem prowadzonych przez Jacka Nawrockiego Biało-Czerwonych.

Czechy - Portoryko 1:3 (25:21, 20:25, 21:25, 19:25) 

Czechy: Vincourova, Trnkova, Kossanjowa, Purchartova, Rossi, Mlejnkova, Dostalova (libero) oraz Toufarova, Smutna, Hodanova, Nachmilnerova, Kojdova P., Rutarova.

Portoryko: Mojica, Enright, Cruz, Ocasio, Oquendo, Morales, Venegas (libero) oraz Ferrer, Valentin, Prieto-Cerame, Rosa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×