- Myślę, że pokazałyśmy się z dobrej strony i porażka z Portoryko nie zamaże udanego występu podczas dwóch weekendów World Grand Prix. Mam nadzieję, że ludzie będą nas teraz inaczej odbierali, bo to wszystko idzie w dobrym kierunku. Nawet spotkanie z Portoryko przegrane 0:3 nie była totalną klapą - powiedziała po zakończeniu turnieju we Włocławku Joanna Wołosz.
Starcie z Portorykankami było ostatnim meczem Biało-Czerwonych w walce o Final Four. Mimo że Polki już wcześniej zapewniły sobie awans do najlepszej czwórki, trener Jacek Nawrocki postanowił desygnować do gry najsilniejszą szóstkę, chcąc zrewanżować się podopiecznym Juana Carlosa Nuneza za porażkę sprzed kilku dni w Zielonej Górze. Rywalki zwyciężyły jednak po raz drugi, tym razem bez straty seta.
- W tym meczu zabrakło nam wszystkiego po trochu. Zagrałyśmy mniej agresywnie, nie z taką determinacją jak we wcześniejszych spotkaniach. Troszeczkę słabiej broniłyśmy, mniej było ofiarności, która nas nakręcała w poprzednich pojedynkach. Być może też zabrakło sił, bo miałam wrażenie, że byłyśmy lekko ospałe. Nie było dynamiki, jaką prezentowałyśmy wcześniej. Do tego przytrafiały się głupie błędy, po których ręce opadały. Cały czas się uczymy i wyciągamy wnioski, aby takie sytuacje się nie powtarzały. Mam nadzieję, że będziemy mogły jeszcze zagrać z Portoryko, a wtedy do trzech razy sztuka - przyznała doświadczona rozgrywająca polskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Apel Adama Godlewskiego: Nie zagłaskajmy reprezentacji
Dla nowo budowanej reprezentacji Polski turnieje WGP w Zielonej Górze i Włocławku były pierwszym poważnym sprawdzianem formy. Kolejny już za kilka dni czeka drużynę w Warnie. Final Four będzie dla Biało-Czerwonych okazją do uczynienia dużego kroku w kierunku powrotu na europejskie i światowe salony. Dotychczasowe występy podopiecznych Jacka Nawrockiego pozwalają z optymizmem patrzeć na przyszłość polskiej kadry.
- Po bardzo dobry występie na turnieju w Zielonej Górze zależało nam, żeby potwierdzić, iż nie był on przypadkowy. Chciałyśmy zagrać drugi turniej na podobnym poziomie i chyba nam się to udało. Mecz z Argentyną był dobry w naszym wykonaniu. Przeciwko Kenijkom również potrafiłyśmy grać swoje, nie zważając na niski poziom prezentowany przez przeciwnika. Z Portorykankami gra momentami była na styku, niestety ostatecznie nie udało się zwyciężyć - powiedziała kapitan polskiej ekipy.
W obecnym sezonie na barkach wychowanki Truso Elbląg spoczywa podwójny ciężar odpowiedzialności. 26-latka jest bowiem jedną z najbardziej doświadczonych siatkarek w kadrze. To ona też odpowiada za kreowanie gry polskiej ekipy. Joanna Wołosz przyznaje, że doskonale zdaje sobie sprawę z roli, jaką pełni w zespole.
- Czuję się odpowiedzialna za ten zespół. Mamy fajną drużynę, jest dobra atmosfera. Pozostaje tylko się cieszyć, że ta reprezentacja się odbudowuje i rośnie w siłę. Każda dziewczyna dokłada coś od siebie. Mamy fajne przyjmujące, które robią dobrą robotę. Podobnie środkowe. Kiedyś wspominałam już, że ten zespół nie ma mieć liderki, ale grać zespołowo i to jest naszą siłą - przyznała Joanna Wołosz.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Brak trenera, zawodniczki bez formy ( przeczytajcie wywiad z Berenika) za to fajna atmosWołosz 07.04.1990
Kaliszuk 20.03.1990
Tomsia 18.03.1988
Ganszczyk 02.12.1991
Kakolewska 17.10.1994
Hawryla 01.01.1989
Durajczyk 19.08.1989
Grejman 08.06.1993
i wchodzaca Grajber 28.03.1995 Czytaj całość