Robert Kaźmierczak: Budowa polskiego, silnego sztabu bardzo do mnie przemawiała

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Robert Kaźmierczak będzie pomagał reprezentacji Belgii
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Robert Kaźmierczak będzie pomagał reprezentacji Belgii

Statystyk reprezentacji Polski postanowił zmienić barwy klubowe. Robert Kaźmierczak w rozmowie z WP SportoweFakty wyjawia powody takiej decyzji, a także opowiada o swojej pracy przed Ligą Światową i igrzyskami olimpijskimi.

WP SportoweFakty: Dlaczego wybrał pan ofertę właśnie z PGE Skry Bełchatów, czy pojawiały się propozycje z innych klubów?

Robert Kaźmierczak: Przez dwa ostatnie sezony pojawiły się inne oferty, natomiast zatrzymałem się na propozycji z Bełchatowa, bo uważam, że jest to dla mnie bardzo duża szansa na rozwój i chciałbym iść w tym kierunku. Wiadomo, zmiana klubu i otoczenia pozwala nabrać innego spojrzenia na tematy siatkarskie. Dostałem propozycję, skorzystałem z niej i bardzo się z tego cieszę.

Przez 10 lat pracował pan w Bydgoszczy, to bardzo dużo czasu. 

- Zgadza się. Byłem związany z klubem od początku jego gry w ekstraklasie. Chciałbym podziękować Piotrowi Sieńko, Jurkowi Winiarskiemu i Andrzejowi Będzińskiemu. Bez ich wsparcia, pomocy, zaufania, nie byłbym w miejscu, w którym teraz jestem. Przy okazji dziękuję też sztabowi trenerskiemu z ostatniego sezonu i wszystkim graczom, z którymi miałem okazję współpracować, a także wszystkim pracownikom klubu i oczywiście kibicom. Bydgoszcz na pewno pozostanie w moim sercu.

Co spowodowało, że przez tak wiele lat nie zdecydował się pan na zmiany?

- Na pewno Bydgoszcz jest bardzo stabilnym klubem, ceniłem sobie to, że mieszkam w tym mieście. Dobrze się tam czułem, nigdy nie miałem żadnych problemów. Wydaje mi się, że oferty, które otrzymywałem, nie były na tyle silne, żebym myślał nad nimi w stu procentach. Teraz nadszedł jednak ten moment w moim życiu. W kadrze są różne sytuacje, aktualnie jednak idzie nam dobrze, wszystko zmierza w dobrym kierunku. Mogłem więc nie otrzymać takiej oferty, jak z PGE Skry, już nigdy. Budowa silnego, polskiego sztabu bardzo do mnie przemawiała. Rozmowa z prezesem Konradem Piechockim przebiegała bardzo konkretnie i to też był bardzo ważny aspekt tej decyzji.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi pożegnano Andrzeja Niemczyka (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Łatwiej pracować z trenerem, w tym wypadku z Philippe Blainem, którego zna pan z kadry, niż wdrażać się do zupełnie nowego zespołu?

- Oczywiście. Przez ostatnie dwa lata wypracowaliśmy sobie z Philippe jakieś systemy. Odbyliśmy już kilka rozmów i jesteśmy w trakcie ustalania zakresu moich obowiązków w klubie. Wiem, że dobrze się rozumiemy, to też jest bardzo ważne.

PGE Skra Bełchatów gra od wielu lat na trzech frontach (liga, Puchar Polski, europejskie puchary), mimo to w klubie zawsze był jeden statystyk. W kadrze pracujecie we dwóch, w Bydgoszczy również tak było.

- Na pewno nie będzie łatwo, zdaję sobie z tego sprawę, że to może oznaczać wiele nieprzespanych nocy. Mam jednak w tym duże doświadczenie, wiem jak pracować. Robię to co kocham. Przy okazji dla mnie to będzie wyzwanie. Trzy fronty, na których gra PGE Skra, to przeciwnicy z najwyższej półki, to na pewno podniesie mój poziom.

Jak cenny jest statystyk w dzisiejszym świecie siatkówki?

- Wydaje mi się, że wszystko zależy od trenera i jego wizji. Jest szefem na tym okręcie, decyduje, jakie są obowiązki. Ja będę się starał robić wszystko to, co do mnie należy jak najlepiej, sprawdzać się w 100 procentach. Tak było przez ostatnie 10 lat w Bydgoszczy i mam zamiar to kontynuować. W kadrze jest zresztą podobnie.

Do reprezentacji Polski dołączyli nowi zawodnicy, którzy nie grali w Japonii. Czy to jest jakaś trudność dla statystyka?

- Jest tylko kilka nowych graczy. Dla mnie nie ma żadnego problemu, wszyscy rozumieją, jak my pracujemy. Staramy się dawać konkretne informacje. Stephane Antiga z Oskarem Kaczmarczykiem pracują nad tym, żeby wiedza była skondensowana i nie było przekazywanych za dużo informacji na raz.

Z racji zapewnionej gry w Final Six Ligi Światowej jest jakiś inny sposób pracy?

- Staramy się już też zbierać mecze i tworzyć bazę danych i samego wideo już pod igrzyska olimpijskie w Rio. We wtorek i środę analizowaliśmy już mecze Bułgarów z Egiptem. Mamy bardzo dużo sparingów do zrobienia, poprawienia. Skupiam się na tym, by to było przygotowane, żebyśmy później mieli czas na pracę w czasie teraźniejszym, czyli obrabianie grup, które ruszą we wszystkich zakątkach świata. Nie ma oczywiście z tym problemu. Wszyscy statystycy wiedzą o tym, że każdy chce obejrzeć i zobaczyć spotkania przeciwników. Mamy grupę mailową, która dostaje wszystkie materiały.

W Kaliningradzie zagrają Serbowie i Bułgarzy, którzy nie jadą na igrzyska, zależy im więc na dobrym wyniku w Lidze Światowej. Do tego dochodzą Rosjanie, gospodarze.

- Wszystkie mecze będą trudne. Widziałem mecz Bułgarów, ale sparingi to inna historia. Wiadomo, że trener chce korzystać ze wszystkich zawodników. My będziemy też mieli odmienny skład niż w Tokio, więc te mecze będą troszeczkę inne. Ważne, żeby zawodnicy, którzy wcześniej nie grali w tej szóstce, dobrze się wpasowali. Nad tym trzeba pracować, a czasu nie ma za dużo. Trzeba po prostu te mecze postarać się wygrać.

W wolnych od siatkówki chwilach oglądacie Euro 2016?

- Oczywiście, oglądamy Euro przez cały czas, jesteśmy na bieżąco. W autobusie, w drodze do Kaliningradu, też pewnie obejrzymy jakiś mecz. Polaków oczywiście też oglądamy i kibicujemy im.

Rozmawiała Dominika Pawlik 

Komentarze (0)