Pojedynek rozgrywających w meczu z Argentyną? "Grzegorz Łomacz potwierdził klasę"

Reprezentacja Polski potrzebowała czterech setów do pokonania Argentyńczyków w pierwszym dniu zmagań Ligi Światowej w Łodzi.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Reprezentacja Polski była bliska zakończenia spotkania z Argentyną w trzech setach. Rywale wykazali się jednak sporą wolą walki, zdołali obronić piłki meczowe i przedłużyli swoje szanse na wygraną o kolejną partię. Ostatecznie jednak musieli uznać wyższość gospodarzy.

Całe spotkanie fachowo podsumował statystyk reprezentacji Polski, Robert Kaźmierczak. - To nie był mecz w stylu łatwych, w którym ktoś zdobywa szybko przewagę, kontynuuję to i trzyma ją do końca. Trzy sety przebiegały podobnie. Walka toczyła się punkt za punkt i żaden z zespołów nie mógł zbudować bezpiecznej przewagi, ale dla kibiców były zacięte końcówki, które dostarczały sporo emocji. W czwartej odsłonie to my prowadziliśmy 13:7. Argentyna dobrze zagrała jednak w bloku i kontrataku, przez co stan punktów szybko się wyrównał i było po 13. Takie spotkania pozwalają nam się lepiej przygotować do głównego turnieju i trenerzy mają trochę materiału do analizy.

- Najważniejsze, że odnieśliśmy zwycięstwo, nikt później nie będzie pamiętać o tym, w jaki sposób wszystko się rozstrzygało. W kwestiach statystycznych różnica była w bloku na naszą korzyść, natomiast atak był na podobnym poziomie, przyjęcie również. To, co się rzuca w oczy to sporo zepsutych zagrywek, czyli błędy własne. Nad tym na pewno będziemy pracowali, żeby ryzyko w tym elemencie było bardziej opłacalne - wyjaśnił.

Gwiazdą i kapitanem Argentyńczyków jest Luciano De Cecco, przez wielu ekspertów nazywany najlepszym zawodnikiem na świecie na rozegraniu. W piątkowym spotkaniu Grzegorz Łomacz wcale nie prezentował się gorzej od gwiazdora drużyny przeciwnej. - Na pewno Grzesiek potwierdza już drugi sezon, że jest jednym z najlepszych na świecie i przez cały czas jest w dobrej dyspozycji. De Cecco tak naprawdę bez Facundo Conte jest dużo słabszy w ofensywie. Widać, że Argentyńczycy szukają jeszcze optymalnego składu: dwudziestoletni, rokujący atakujący, musi kilka meczów zagrać, żeby utrzymać ten wyższy poziom. My na pewno jak wrócimy do hotelu zobaczymy ten mecz z trenerami, ale później trzeba się już skupić na kolejnym przeciwniku - powiedział Kaźmierczak.

ZOBACZ WIDEO Hangeland: "Lewy" to gwiazda, która biega jak szaleniec (źródło TVP)

W drugim dniu zmagań w turnieju rozgrywanym w łódzkiej Atlas Arenie rywalami Polaków będą Rosjanie, którzy dokładnie tydzień temu okazali się lepsi od Biało-Czerwonych w Kaliningradzie. - Mamy więcej materiału do analizy, ale to będzie inny mecz. Teraz będziemy grać z Rafałem Buszkiem, to kluczowa postać. Arturowi Szalpukowi z Bartoszem Bednorzem grało się bardzo ciężko ze względu na konfigurację, to jest dwóch młodych chłopaków i nie było kiedy wypracować współpracy pomiędzy nimi. Drugim naszym atutem jest Atlas Arena, zawsze u siebie gra się trochę wygodniej, w Rosji była bardzo dobra atmosfera i kibice wyraźnie pomagali swoim zawodnikom. Obiekt, na którym graliśmy był bardzo dobrze zaprojektowany ponieważ kibice na każdym poziomie byli bardzo blisko boiska - wyjaśnił.

Trener Stephane Antiga w piątek podał szeroki skład na igrzyska w Rio, jednak wciąż nie jest pewne, kto poleci na najważniejszy turniej w sezonie. - Da się wyczuć, że jest w zespole ciężka praca. Rywalizacja na pewno jest, ale tylko budująca zespół. Na libero wiadomo, Zati jest pewną postacią, pozycja atakującego też jest klarowna. Wszyscy ciężko trenują,  każdy gra to, co potrafi najlepiej. Selekcja trwa, to jest najgorsze, że trzeba dokonać wyboru dwunastki. My najchętniej wzięlibyśmy dwóch libero, czterech środkowych i czterech przyjmujących, mielibyśmy dzięki temu jeden duży problem z głowy. To by było najlepsze dla zespołu - zakończył statystyk polskiej ekipy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×