Polscy kibice zmotywowali reprezentację Rosji

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Władimir Alekno
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Władimir Alekno

Ekipa mistrzów olimpijskich pokonała 3:1 Biało-Czerwonych w drugim dniu zmagań w łódzkim turnieju Ligi Światowej. Sborna zrehabilitowała się tym samym za porażkę dzień wcześniej z Francją. Okazuje się, że pomogła jej w tym polska publiczność.

W drugim dniu zmagań w Atlas Arenie podopieczni Władimira Alekny zagrali dużo pewniej niż w piątek w starciu z Trójkolorowymi i bez większych problemów ograli gospodarzy turnieju, tylko w jednym secie oddając im inicjatywę. Tego dnia Rosjanie byli od Polaków lepsi w każdym elemencie gry, a przyczyniła się do tego... polska publiczność.

- Chcieliśmy być przede wszystkim dokładniejsi niż dzień wcześniej w meczu z Francuzami. Tamto spotkanie zupełnie nam nie wyszło. Przy tak licznej i żywiołowej widowni znacznie łatwiej było nam się odpowiednio zmobilizować, by pokazać prawdziwą wartość tego zespołu - zaznaczył członek sztabu szkoleniowego Rosjan, Tomaso Totolo. - Pomogło to utrzymać zawodnikom znacznie większą koncentrację. Zawsze przyjemnie jest grać w takiej atmosferze, na takim obiekcie - dodał doskonale znany w Polsce szkoleniowiec.

W sezonie igrzysk olimpijskich wszystkie inne turnieje międzynarodowe schodzą na dalszy plan. Liga Światowa to jednak znakomity poligon doświadczalny dla najlepszych zespołów globu, pozwalający sprawdzić w boju z innymi potęgami potencjalnych kadrowiczów i nowe rozwiązania taktyczne. Odpowiednie przygotowanie może okazać się bezcenne podczas wymagającego i wyczerpującego turnieju siatkarskiego już na igrzyskach.

ZOBACZ WIDEO Rząsa: Powinniśmy zamknąć wynik w pierwszej połowie (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

- Staramy się zdobyć bilety na Final Six, a w międzyczasie szukamy alternatywnych rozwiązań, sprawdzamy nowych zawodników, jak Divis czy Bakun. Próbujemy znaleźć swoją drogę do turnieju finałowego, selekcjonując przy tym kadrę, bo później do Rio czasu zostanie już bardzo niewiele. Musimy więc mieć jasną wizję składu na igrzyska olimpijskie. Wszystkie drużyny są w podobnej sytuacji, choć oczywiście znacznie łatwiej mają gospodarze, którzy mają już pewny awans do Final Six. Spokojniej mogą więc sprawdzać zawodników, bez większej presji. U nas wygląda to trochę inaczej, ale robimy co w naszej mocy - zaznaczył włoski fachowiec.

Totolo, który przez dużą część kariery trenerskiej pracował jako asystent, ma w swoim siatkarskim CV wpisane samodzielne prowadzenie Jastrzębskiego Węgla i Indykpolu AZS Olsztyn. Z pierwszym z tych klubów sięgnął nawet po srebrny medal PlusLigi, sprawiając olbrzymie problemy PGE Skrze Bełchatów w wielkim finale rozgrywek w 2007 roku. - To był dla mnie niezapomniany czas i zawsze, kiedy przyjeżdżam do Polski, wracają najlepsze wspomnienia, chociażby dzięki temu, że na każdym kroku spotykam wielu znajomych.  Praca w PlusLidze była znakomitym doświadczeniem - przyznał nasz rozmówca.

- Wiem, że rok temu Jastrzębski Węgiel miał poważne problemy i przez to zanotował słabszy sezon. Wierzę jednak, że wróci do gry o najwyższe laury w polskiej ekstraklasie, bo ten klub na to zasługuje. Historia klubu i pasja ludzi z nim związanych do tego zobowiązuje. Mam nadzieję, że wrócą dobre czasy dla Jastrzębskiego - zaznaczył Asystent Alekny, który stara się być na bieżąco z polską siatkówką.

Komentarze (0)