Dmytro Paszycki: Miniony sezon w Asseco Resovii był jak rollercoaster

Dmytro Paszycki od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Lotosu Trefla Gdańsk. W rozmowie z WP SportoweFakty dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat transferu, ale także pobytu w Asseco Resovii Rzeszów.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WP SportoweFakty: Po kilku tygodniach negocjacji udało się dopiąć wszystkie formalności i od nowego sezonu będzie pan grał w zespole Lotosu Trefla. Jakie są pana pierwsze wrażenia i spostrzeżenia po podpisaniu umowy z gdańskim klubem?[/b]

Dmytro Paszycki: Jestem bardzo usatysfakcjonowany z faktu, że udało się podpisać umowę z Lotosem Treflem Gdańsk. Nie ukrywam, że chciałem trafić do tego zespołu. Muszę przyznać, że przedstawiciele klubu byli bardzo zdeterminowani, aby mnie pozyskać. Zaimponowali mi swoją zaangażowaniem. Nie mam żadnych obaw przed nowym sezonem, ponieważ wiem, że jestem w bardzo dobrym miejscu.

Pierwszy sezon w Lubinie był znakomity w pana wykonaniu. Był pan jedną z rewelacji PlusLigi. To dostrzegli działacze Asseco Resovii Rzeszów, którzy zaproponowali dwuletni kontrakt. Wydawało się, że będzie pan podstawowym zawodnikiem, ale tak do końca nie było. Co poszło nie tak, że ten miniony sezon nie był dla pana tak udany?

- Trzeba zacząć od tego, że w pierwszym sezonie w PlusLidze byłem takim typowym "underdogiem". Z takiej pozycji łatwiej jest się pokazać szerszej publiczności. Rywale nie do końca wiedzieli, co umiem i na co mnie stać. Podobnie było z naszą drużyną. Nikt na nas zbytnio nie stawiał, a mimo to uprzykrzyliśmy życie najlepszym zespołom. Tamten sezon zaliczę naprawdę do bardzo udanych. Później trafiłem do Asseco Resovii, w której wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Nie spodziewałem się, że oczekiwania wobec mnie będą aż tak duże.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016: Noty Jana Tomaszewskiego i Tomasza Rząsy po meczu z Portugalią (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Te oczekiwania nieco pana przerosły?

- Myślę, że tak. Pierwszy raz w karierze spotkałem się z czymś takim. To było wyzwanie dla mnie. Aczkolwiek ten sezon wiele mnie nauczył. Mentalnie dojrzałem w Rzeszowie. Wiem, co to znaczy presja i jak sobie z nią radzić.

Mentalnie pan dojrzał, a siatkarsko?

- Także, ponieważ już na samych treningach miałem okazję rywalizować ze świetnymi zawodnikami. Starałem się na zajęciach pokazać z jak najlepszej strony, tak aby wywalczyć sobie miejsce w składzie. Nie zawsze to się udawało. Myślę, że ten sezon był takim rollercoasterem.

Zawodnicy często mówią o presji, którą wywierają kibice w Rzeszowie. Jakby się pan do tego odniósł?

- Ze strony kibiców jest niesamowite parcie na osiąganie coraz to lepszych wyników. Nie miałem do tej pory okazji spotkać się z czymś takim. Rzeszów kocha siatkówkę, ale oczekuje także rezultatów. Kibice praktycznie w każdym meczu wypełniają halę do ostatniego miejsca. Atmosfera jest niesamowita. Dało się także wyczuć na co dzień. Śmiało mogę powiedzieć, że w Polsce siatkarz jest traktowany wyjątkowo. To naprawdę miłe uczucie.

[b]

Zależało panu na zmianie miejsca pracy?[/b]

- Myślę, że dostałem to, co chciałem. Wypożyczenie do Lotosu Trefla Gdańsk to najlepsze, co mogło mnie spotkać.

To dobry układ dla wszystkich?

- Dokładnie. Ten transfer jest dobry dla trzech stron - dla mnie i klubów z Gdańska i Rzeszowa.

Dużo miał pan ofert do wyboru?

- Z PlusLigi miałem dwie konkretne propozycje - z Gdańska i z Radomia. To były bardzo zbliżone do siebie oferty. Wiem, że do mojego agenta dzwoniły także kluby z ligi rosyjskiej, tureckiej i włoskiej. Nie chciałem jednak wyjeżdżać za granicę, ponieważ musiałbym wszystko zaczynać od zera. W Polsce czuję się bardzo dobrze i zależało mi na tym, aby pozostać w PlusLidze.

Dlaczego Gdańsk, a nie Radom?

- Gdańsk to świetne miejsce do gry w siatkówkę, zespół walczy o najwyższe cele, więc bardzo się cieszę, że w przyszłym sezonie będę jego częścią. Wielkim zaszczytem będzie dla mnie też praca z tak wybitnym szkoleniowcem, jakim jest Andrea Anastasi. Jestem bardzo zadowolony z tej zmiany.

Jak wygląda kwestia pana kontraktu z Asseco Resovią Rzeszów?

- Przed sezonem 2015/2016 podpisałem dwuletni kontrakt, który cały czas obowiązuje. Po prostu teraz zostałem wypożyczony. Za rok tam wrócę i będziemy rozmawiać o przyszłości. W tej chwili jest jednak za szybko, by wyrokować, co się wydarzy.

[b]Rozmawiał Karol Wasiek

[/b]

Źródło artykułu: