Francuzi spokojnie rozpoczęli piątkowy pojedynek, dzięki czemu Belgowie przez pewien potrafili dotrzymywać im kroku (7:7). Trójkolorowi zaczęli przyspieszać dopiero po I przerwie technicznej, a sygnał do ataku swojemu zespołowi dał Earvin N'Gapeth, wyprowadzając go na prowadzenie 16:13. Również bardzo dobrze w ofensywie radził sobie Antonin Rouzier, a obrońcy tytułu w LŚ byli coraz bliżej wygranej w tej partii (20:14). Już do końca obraz gry nie uległ zmianie, zaś Benjamin Toniutti i spółka triumfowali do 19.
Po zmianie stron belgijska ekipa podjęła większe ryzyko na zagrywce, co przełożyło się na wynik na tablicy świetlnej (5:8). Ciężar gry na swoje barki brał przyjmujący Sam Deroo, a podopieczni Dominiquea Baeyensa wypracowali sobie pięć oczek przewagi (8:13). Kiedy Belgia prowadziła 17:12, trener Laurent Tillie posłał do boju Thibaulta Rossarda, który odpłacił się swojemu szkoleniowcowi bardzo dobrą postawą, szczególnie na zagrywce (20:18). Belgowie podjęli jeszcze rękawicę, doprowadzając do gry na przewagi (24:24), ale ostatnie słowo należało do Les Bleus (28:26).
Francuscy siatkarze byli na fali, a ich celem było postawienie kropki nad "i" już w trzeciej odsłonie (12:9). Kombinacyjnie rozgrywał Toniutti, zaś na skrzydłach swoje akcje kończyli Rouzier oraz N'Gapeth (19:16). Z gospodarzami imprezy niemal w pojedynkę próbował walczyć Deroo, ale to było za mało na Jenię Grebennikova oraz reprezentacyjnych kolegów, którzy wygrali konfrontację 3:0.
Francja - Belgia 3:0 (25:19, 28:26, 25:20)
Francja: Toniutti (3), Rouzier (13), Le Goff (6), Le Roux (9), N'Gapeth (15), Clevenot (4), Grebennikov (libero) oraz Lyneel (1), Pujol, Rossard (2).
Belgia: Deroo (15), Verhees (3), Valkiers, Van Walle (9), Van De Voorde (7), Rousseaux (4), Ribbens (libero) oraz Klinkenberg (2), D'hulst, Cox, van de Velde (3), Lecat (3).
ZOBACZ WIDEO Tak kibicowaliśmy Biało-Czerwonym. "To był nieprawdopodobny szok, wszyscy zamarliśmy"