WGP: Amerykanki rozpoczęły marsz po zwycięstwo

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Reprezentantki USA, które w rundzie zasadniczej poniosły tylko jedną porażkę, są na najlepszej drodze do triumfu w World Grand Prix. Amerykanki gładko ograły Holenderki 3:0. Znacznie łatwiejsze zadanie miały Brazylijki, które pokonały Tajki 3:0.

Pierwszy dzień turnieju finałowego World Grand Prix w Bangkoku nie przyniósł niespodzianek. Łatwe trzy punkty zgarnęły zespoły, które powinny liczyć się w walce o końcowy triumf - USA i Brazylia.

Amerykanki, które w fazie grupowej kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa, stanęły naprzeciwko zawsze groźnych Holenderek. Tym razem Oranje nie przypominały zespołu, który we wcześniejszych spotkaniach stawiał czoła faworytom. Nawet Lonneke Sloetjes zagrała poniżej swoich możliwości. Choć atakująca zdobyła 15 punktów, to nie może być zadowolona z występu (zaledwie 13 skończonych ataków w 32 próbach).

Problemy ze skutecznością na skrzydle miały także Amerykanki, ale Kimberly Hill i Kelly Murphy tym razem wyręczyła ich koleżanka na środku. Alisha Glass bowiem często posyłała w bój zabójczo skuteczną Foluke Akinradewo. Jeżeli mistrzynie świata 2014 poprawią jeszcze grę na siatce, to mogą być nie do zatrzymania w turnieju rozgrywanym w Bangkoku.

Z wysokiego C zaczęły także Brazylijki, ale miały znacznie łatwiejsze zadanie. Tajki w Final Six występują tylko z tytułu gospodarza (dopiero 10. miejsce w fazie grupowej). Nie dziwi zatem, że obie drużyna dzieliła różnica klas. Miejscowe siatkarki chciały pokazać się z jak najlepszej strony przed własną publicznością. Determinacji starczyło jednak tylko na pierwsza partię.

Kibicuj Polakom podczas Final Six LŚ w Krakowie! Bilety są jeszcze dostępne

Porażka 24:26 po bardzo zaciętej walce podcięła Tajkom skrzydła i na parkiecie istniał potem jeden zespół. Gospodyniom szczególnie we znaki dała się Natalia Pereira. Zresztą przewaga Canarinhos nie podlegała dyskusji. Brazylijki postawiły 10 punktowych bloków i w dwóch kolejnych odsłonach rozbiły rywalki. Trzeciego seta Tajki oddały bez walki, a ich ataki przypominały bicie głową w mur. Brazylijski mur.

Grupa K1:

USA - Holandia 3:0 (25:21, 25:17, 25:23)

USA: Akinradewo (16), Larson-Burbach (10), Hill (10), Adams (9), Murphy (6), Glass (1), Hagglund (libero) oraz Robinson, Lloyd, Lowe (5).

Holandia: Sloetjes (15), Belien (9), De Kruijf (7), Buijs (4), Balkestein-Grtohues (2), Dijkema, Knip (libero) oraz Pietersen (5), Plak (1), Stoltenborg (1), Schoot.

Grupa J1:

Tajlandia - Brazylia 0:3 (24:26, 16:25, 11:25)

Tajlandia: Kongyot (9), Thinkaow (8), Sittirak (6), Guedpard (1), Kanthong (1), Nuekjang, Pannoy (libero) oraz Apinyapong (2), Tomkom, Bamrungsuk.

Brazylia: Natalia, Sheila, Fe Garay, Thaisa, Fabiana, Dani Lins, Brait (libero) oraz Gabi, Jaqueline, Roberta.

W jutrzejszych pojedynkach po raz pierwszy na parkiet wybiegną Chinki i Rosjanki. Azjatki, świetnie radzące sobie w poprzednich pojedynkach, zagrają z Holenderkami. Sborna w meczu na szczycie drugiego dnia zmagań zmierzy się z Brazylijkami.

Komentarze (0)