Michał Gałęzewski: Spodziewałeś się, że w meczu w Gdańsku będzie tak łatwo?
Paweł Woicki: Po przebiegu spotkania może się wydawać, że było łatwo. Byliśmy całkiem nieźle skoncentrowani od początku, do końca meczu. Cały czas szukamy naszej dobrej gry. Znaleźliśmy ją, próbujemy to utrzymać i grać jak najlepiej w każdym spotkaniu. Fajnie, że udało nam się zagrać kolejny dobry mecz bo czasami tak bywa, że gdy się gra z teoretycznie słabszą drużyną człowiek się dekoncentruje i może być ciężki mecz. Tutaj zagraliśmy bardzo dobrze i cały czas kontrolowaliśmy to spotkanie. Takie rzeczy cieszą.
Motywacji wam jak widać nie zabrakło. Czy trener z Bałkanów potrafi was odpowiednio zmotywować jakimiś niekonwencjonalnymi metodami?
- Nie potrzebowaliśmy żadnej pomocy do tego, aby się zmotywować. Chcieliśmy grać jak najlepiej. Od początku sezonu nie graliśmy dobrze i przez to że się tak męczyliśmy. Teraz próbujemy się odbić i chcemy być w jak najlepszej formie, aby czuć jak najlepiej samych siebie w naszej grze, aby przystąpić odpowiednio do play-offów i finału Pucharu Polski. To nam pozwoli osiągać później sukcesy. Nie interesuje nas to, jak gra przeciwnik, tylko skupiamy się na własnej grze.
Mówisz, że nie graliście dobrze. Co mają jednak powiedzieć zawodnicy Trefla?
- Jest to bardzo dobra drużyna. Nie rozmawiałem z nikim z Gdańska jednak wydaje mi się, że mają oni jakiś problem poza siatkarski. Są to przecież naprawdę dobrzy gracze...
Ich przyjęcia oraz zagrywki nie wyglądały jednak zbyt ciekawie w meczu z wami...
- To prawda, ale my naprawdę dobrze zagrywamy i to, że oni nie przyjmowali dobrze piłek było właśnie z tym związane. Dobrze, że po raz kolejny siedziała nam zagrywka, gdyż dzięki temu mogliśmy ułożyć sobie grę w pozostałych elementach.
Patrząc na wyniki polskich drużyn w europejskich pucharach można sobie zadać pytanie, czy PlusLiga jest naprawdę taka silna?
- Myślę, że tak. Fajnie, że Bełchatów i Częstochowa wygrały, bo Polacy nie doceniają za bardzo swojej ligi. Może kibice doceniają, ale jest gro ludzi, którzy uważają, że to średnia liga. Ciężko powiedzieć którą mamy ligę na świecie, czy trzecią, czy czwartą. Liga Mistrzów pokazuje, że siódma drużyna ligi polskiej może wygrać z Piacenzą. Co by było, gdyby spotkała się druga, trzecia, czy czwarta drużyna? Poziom się naprawdę wyrównał w naszej lidze.
Jaka jest przyczyna tego, że w Polsce udało się zbudować tak silną ligę w porównaniu do choćby innych sportów halowych, jak piłka ręczna, koszykówka, czy hokej?
- Boom na siatkówkę od 1997 roku, który to wszystko nakręca. Dobrze, że tak się dzieje i oby tak dalej. Teraz my, siatkarze musimy spełniać pokładane w nas nadzieje i nie możemy zawodzić. Wtedy będzie wszystko dobrze.
Warunki do uprawiania siatkówki z roku na rok też są coraz lepsze?
- Wszystko się zmienia, zaczynając od infrastruktury. Przychodzi wielu zawodników, którzy grali w lidze włoskiej, która uważana jest za najlepszą. I nie chodzi tu tylko o poziom sportowy drużyn z Włoch, ale też o całą otoczkę organizacyjną. Z tych klubów trzeba brać przykład i przenosić wszystko na nasz grunt. Przez to, że coraz więcej szkoleniowców i z Polski i z zagranicy miało do czynienia z tamtą ligą, wszystko przenosi się na okołomeczowe zachowania.
Może w przyszłym sezonie to wy zawojujecie europejskie puchary?
- Na razie mamy luty 2009 i skupiamy się na meczach z Radomiem, a następnie z Warszawą i na Pucharze Polski.
Teoretycznie powinniście te spotkania rozstrzygnąć na waszą korzyść...
- Będziemy walczyć o trzy punkty i o to, aby znowu wygrać kolejne spotkanie tym bardziej, że będziemy grać przed własną publicznością.