W drugim meczu grupowym turnieju Final Six Ligi Światowej Polacy przegrali 1:3 z Serbami. Ich awans do półfinału zależy od wyniku piątkowego spotkania pomiędzy ich rywalami i Francuzami. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy poczekać na wynik tego spotkania. Nie jest to na pewno przyjemne. Mamy nadzieję, że Serbowie pokażą się w nim z równie dobrej strony, co z nami - stwierdził Mateusz Mika.
W meczu z Francuzami Biało-Czerwoni przegrywali 0:2, jednak udało im się wrócić do gry i wygrać spotkanie 3:2. Ta sztuka nie udała się jednak z ekipą z Bałkanów, pomimo wygrania trzeciego seta. - Serbowie grali całkiem inną siatkówkę, niż Francuzi, nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Szkoda pierwszego seta, bo było blisko i w przypadku wygranej to mogło się inaczej potoczyć. Niestety jednak przegraliśmy i nie zdobyliśmy żadnego punktu - żałował przyjmujący reprezentacji Polski.
Zawodnik przyznał też, że podopieczni Nikola Grbicia są trudnym rywalem z innego powodu. - Nie jadą na igrzyska i dla nich to jest koniec sezonu reprezentacyjnego. Chcą więc na pewno tutaj ugrać jak najwięcej. Są w dobrej dyspozycji i oby w meczu z Francuzami też byli - wyraził nadzieję.
Po Polakach widać, że ich forma jest lepsza niż na początku Ligi Światowej. - Na pewno każdy z nas fizycznie czuje się lepiej, bo naprawdę byliśmy w ciężkim cyklu treningowym w fazie interkontynentalnej. Oczywiście w Krakowie chcielibyśmy jak najwięcej spotkań wygrać. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze do tego okazję - stwierdził zawodnik.
Mateusz Mika nie miał zbyt dużo okazji do grania w tegorocznej Lidze Światowej z powodu kontuzji. Jednak wrócił do składu na mecze turnieju finałowego i jak przyznał, jest to ogromny powód do radości. - Cieszę się, że mogę znowu spróbować swoich sił na boisku. Jest mi to potrzebne przed igrzyskami, żeby poczuć znowu jak to jest grać mecze o stawkę - przyznał.
ZOBACZ WIDEO Antiga: to ja robię selekcję, nie dziennikarze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)