- Wszystko zaczęło się od tego, jak wystartowaliśmy w meczu. Rozpoczęliśmy pozbawieni energii i nie potrafiliśmy złapać swojego rytmu. W trzecim secie zmiennicy zrobili kawał dobrej roboty. Wprowadzili świeżość, której potrzebowaliśmy i zaczęli bardziej napierać. Teraz musimy po prostu lepiej przygotować się mentalnie na mecz z Brazylijczykami. Nigdy nie jest fajnie przegrywać, ale mamy jeszcze okazję do wygrania - mówił po meczu USA z Włochami w Final Six Ligi Światowej, przyjmujący Taylor Sander.
Amerykanie starcie z Włochami przegrali w czterech setach czym mocno skomplikowali sobie osiągnięcie celu, o którym mówili przed krakowskimi finałami "Światówki". Będąc w grupie K wraz z Azzurri i Brazylijczykami, po tym jak podopieczni Bernardo Rezende ograli Europejczyków 3:0, jedyną szansą Amerykanów na awans do półfinału jest pewne pokonanie Canarinhos w trzech partiach.
- Zawsze słabo zaczynamy, ale wracamy lepiej. Teraz skupiamy się już tylko na jutrzejszym meczu - dodał przyjmujący.
Dla Amerykanów przegrana pierwszego meczu turnieju finałowego Ligi Światowej nie jest niczym nowym bowiem po raz ostatni spotkanie inaugurujące ich występ wygrali 9 lat temu, w 2007 roku w katowickim Spodku. Wówczas ich rywalem byli obecni mistrzowie Europy - reprezentacja Francji.
Kibicuj Polakom podczas Final Six LŚ w Krakowie! Bilety są jeszcze dostępne
Warto zauważyć, że choć słabo zaczynali przeważnie w dalszym etapie turnieju wychodzili z opresji, niejednokrotnie kończąc zawody z krążkiem na szyi. Jak będzie w tegorocznej edycji okaże się już w piątek o godzinie 20:30 gdy staną na przeciw Brazylii.
ZOBACZ WIDEO Aaron Russell: Z Włochami to była ciężka bitwa (źródło TVP)
{"id":"","title":""}