Włosi po porażce w pierwszym meczu turnieju finałowego Ligi Światowej stanęli pod ścianą. Żeby mieć nadzieję na dalszą grę w Krakowie, Azzurri musieli wygrać z reprezentacją USA. Udało im się tego dokonać po pełnym zwrotów akcji spotkaniu. - Zdawaliśmy sobie z tego sprawę od samego początku, dlatego też zagraliśmy lepiej. Potrafiliśmy także rozstrzygnąć na naszą korzyść te trudniejsze sytuacje - analizował przebieg wydarzeń Osmany Juantorena.
Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego znaleźli się w tej samej sytuacji, co Polacy. Nie mogą być jeszcze pewni awansu do półfinału i muszą czekać na rozstrzygnięcie meczu USA - Brazylia. - Teraz czekamy na piątkowe mecze i na to, co zrobią pozostałe dwie drużyny. My już zrobiliśmy co mogliśmy, zobaczymy więc co się wydarzy - powiedział przyjmujący włoskiej reprezentacji.
W spotkaniu z Brazylią Włosi praktycznie nie istnieli na parkiecie i dosyć gładko przegrali 0:3. W czwartek pokazali na boisku zupełnie odmienione oblicze. Osmany Juantorena zdradził, co było przyczyną tej metamorfozy. - Zmieniło się nasze nastawienie. Wyszliśmy na to spotkanie zdecydowanie bardziej skoncentrowani, z większą wolą zwycięstwa. W pierwszym meczu mieliśmy swoje szanse, ale Brazylijczycy dosyć szybko nam je odebrali i za to zapłaciliśmy. Ze Stanami Zjednoczonymi jednak wygraliśmy i jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazaliśmy na boisku - podsumował przyjmujący włoskiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Antiga: to ja robię selekcję, nie dziennikarze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}