- Piszę to z ciężkim sercem, ale zarazem z poczuciem spełnienia. Chciałabym ogłosić moje odejście z reprezentacji po ośmiu latach poświęcenia i nauki, wielu zwycięstwach i porażkach. Jestem pewna, że nie zabraknie mi dalszej motywacji i miłości. Koniec drogi okazał się smutny, ale warto było nią iść; poznała wspaniałych ludzi, którzy stali się częścią mojego życia. Teraz czas na odpoczynek i dołączenie do mojego klubu z Osasco. Dziewczyny, wierzę w was! Zdobądźcie medal dla Brazylii - tak pisała Camila Brait na swoim Instagramowym profilu.
ZOBACZ WIDEO Katorżnicze treningi Adama Kszczota. "Przez 20 minut można skasować organizm"
Jest to oczekiwane od dłuższego czasu oświadczenie 27-letniej libero po tym, jak José Roberto Guimarães zdecydował się po raz drugi na skreślenie jej nazwiska z listy siatkarek szykujących się na igrzyska olimpijskie. Cztery lata temu Brait przegrała rywalizację z Natalią Pereira, teraz lepsza okazała się od niej Leia Silva.
Łatwo zrozumieć rozgoryczenie czterokrotnej złotej medalistki World Grand Prix i ważnej postaci brazylijskiej kadry, natomiast do zawodu sportowego dochodzi jeszcze ten prywatny. Mąż siatkarki Caio Conca tuż po szokującej dla niego decyzji Ze Roberto wyraził na Instagramie wsparcie i miłość dla swojej żony: - Nie zasłużyłaś na to. W ciągu ostatnich ośmiu lat poświęciłaś każdy dzień na pracę dla klubu i kadry. Dla mnie, dla rodziny, przyjaciół i kibiców zawsze będziesz najlepsza. Nie przestawaj walczyć, mimo że nie zawsze będziesz traktowana sprawiedliwie. Najwyraźniej dla kogoś twoje poświęcenie nie było wystarczające - komentował gorzko Conca, zdradzając przy tym, że poświęcił wraz z żoną myśl o pierwszym dziecku dla rozwoju kariery Brait i jej powołaniu na igrzyska.