Laurent Tillie: Dla nas medal Ligi Światowej był równie ważny jak Rio. Dla Polaków nie

Szkoleniowiec reprezentacji Francji stwierdził, że Polacy pracowali dużo ciężej i więcej w okresie Ligi Światowej niż jego podopieczni. - Widać było, że celem nadrzędnym w tym roku są dla nich igrzyska - powiedział.

WP SportoweFakty: Trochę smutku jest, że nie udało się powtórzyć wam sukcesu z poprzedniego roku w Lidze Światowej czy ten brązowy medal też was cieszy?

Laurent Tillie: Byliśmy smutni po półfinale, bo tak niewiele brakowało nam do pokonania Brazylii i awansu do finału. Trochę koncentracji, trochę szczęścia, kilka punktów… Ale po wygraniu meczu o brąz byliśmy bardzo szczęśliwi, bo mamy medal. To było dla nas bardzo ważne, to był jeden z naszych celów w tym sezonie. Od turnieju w Tokio pracowaliśmy z myślą o zdobyciu medalu w Krakowie.

W tym roku po raz pierwszy używa pan w meczach całej dwunastki zawodników, a nie tylko szóstki jak w poprzednich latach. Czemu?

- Bo rezerwowi bardzo podnieśli swój poziom, przede wszystkim dlatego. Teraz mam znacznie lepszych graczy niż wcześniej. I to nie tylko zmiennicy, ale wszyscy grają znacznie lepszą siatkówkę, niż wtedy, kiedy obejmowałem reprezentację. Widać, jak procentuje doświadczenie, treningi i granie w dobrych klubach. Widzę też wielu młodych rokujących siatkarzy francuskich i z przyjemnością myślę o czasie po Rio, kiedy będę mógł dać im więcej szans.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk

Julien Lyneel nie pojedzie do Rio, ale w Krakowie zagrał świetny turniej i bardzo pomógł reprezentacji w zdobyciu medalu.

- To był koszmar, kiedy musiałem wyrzucić dwóch siatkarzy ze składu. To była naprawdę ciężka decyzja. Postawa Juliena pokazała, jaka jest atmosfera w naszej drużynie i jak bardzo dla wszystkich jest ważne, to co robimy. Mimo że nie pojedzie na igrzyska, to nadal czuł się częścią zespołu i dał z siebie ile potrafił. To jest dla mnie ogromnie satysfakcja, że stworzyliśmy wszyscy razem taką drużynę, ale i jednocześnie zwiększa mój ból, że nie mogłem go zabrać do Rio.

W Rio trafiliście do trudniejszej grupy, z Brazylią, Włochami i USA.

- Może powiem coś banalnego, ale to są igrzyska i nie ma łatwiejszych rywali. Będziemy walczyli od pierwszej piłki o awans do ćwierćfinału, a tam też czekają mocni rywale z drugiej grupy. Na pewno, żeby wyjść z naszej grupy, trzeba będzie grać na najwyższym poziomie.

Z jakim celem jedziecie na igrzyska?

- Chcemy medal. Wszystko jedno jaki, ale medal. Nic mniej nas nie usatysfakcjonuje. Bez medalu wrócimy nieszczęśliwi. Samo pojechanie do Rio i nawet wyjście z grupy nam nie wystarczy.

Wszyscy mówią, że to Brazylia jest faworytem do złota na igrzyskach. Pana zdaniem również?

- Zdecydowanie tak. Umieją świetnie przycisnąć przeciwnika, wywierając na niego presję każdym elementem: zagrywką, blokiem czy obroną. A w każdym z siatkarskich elementów są technicznie doskonali. I wtedy każdy rywal zaczyna się gubić i nie może grać swojej siatkówki. Do tego mają dwunastu światowej klasy zawodników, każdy z nich jest wybitny na swojej pozycji. Nie mają słabych punktów.

Macie taki samo trudny sezon reprezentacyjny co Polacy, bo zaczęliście od turnieju kwalifikacyjnego w Tokio. Jednak wy prezentowaliście się w Krakowie znacznie lepiej niż Biało-Czerwoni. Co może być tego przyczyną?

- Stephane (Antiga - przyp. red.) i ja inaczej podeszliśmy do rozgrywek Ligi Światowej i tego okresu pomiędzy Tokio a Krakowem. Polacy prawie nie mieli wolnego po kwalifikacjach i cały czas bardzo ciężko pracowali na siłowni i na treningach. Nawet w dni meczowe mieli wyczerpujące treningi, więc trudno się dziwić, że mieli słabsze rezultaty. Jestem pewien, ze to przyniesie efekty i w Rio będą w fantastycznej formie. Ale oni mieli zapewniony awans na turniej finałowy w Krakowie, a my nie. I mi bardzo zależało na kolejnym medalu Ligi Światowej, dlatego inaczej ułożyłem całe przygotowania. Moi zawodnicy mieli więcej wolnego po Tokio, a potem też nie pracowali tak ciężko jak Polacy. Dla Stephana celem od początku były igrzyska i dobra gra tam. I jestem pewien, że wie co robi.

[b]Rozmawiała Ola Piskorska
[color=black]

[/color][/b]

Źródło artykułu: