Dmytro Paszycki ostatni sezon spędził w Asseco Resovii Rzeszów. Ukrainiec na Podkarpacie trafił z dużymi nadziejami, ale w ekipie Andrzeja Kowala nie był pierwszoplanową postacią. Choć zebrał nowe doświadczenia, to pobyt w Rzeszowie wyobrażał sobie nieco inaczej.
- Ostatni sezon w Asseco był dla mnie udany, ale i bardzo wyczerpujący. Pod wieloma względami, także mentalnym. Każdy patrzył na naszą grę i oczekiwał świetnych wyników. Na pewno zebrałem cenne doświadczenie. Poza tym wywalczyłem swój pierwszy medal w Polsce, więc ten sezon zapamiętam na długo - mówi Ukrainiec.
Zawodnik musiał jednak poszukać nowego pracodawcy, ponieważ w Rzeszowie zatrudniono nowych obcokrajowców i zabrakłoby dla niego miejsca. Wybrał ofertę z Lotosu Trefla Gdańsk, chociaż Ukraińca w składzie widzieli także działacze Cerradu Czarnych Radom.
- Jestem bardzo podekscytowany faktem, że trafiłem do Lotosu Trefla. Mamy naprawdę wspaniałą grupę ludzi. Wierzę, że osiągniemy fajny wynik i znów zdobędę medal - zaznacza Paszycki.
W minionym tygodniu drużyna z Gdańska rozpoczęła okres przygotowawczy. Ukrainiec stawił się już na pierwszym treningu. W okresie wakacyjnym Paszycki głównie odpoczywał, ale starał się dbać o formę fizyczną.
- Podczas wakacji nie tylko odpoczywałem. Sporo biegałem po lesie, pływałem w morzu. Dbałem o formę. W porównaniu do wielu kolegów nie pracowałem z reprezentacją narodową, więc miałem czas, aby się odpowiednio zregenerować. Poza treningami byłem przez trzy miesiące. Teraz wracam na boisko i wiem, że przede mną długa i ciężka droga, by odzyskać formę. Wierzę, że po okresie przygotowawczym będę mógł powiedzieć, że jestem w pełni gotowy do rozgrywek ligowych - mówi Paszycki.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": historia pomnika Jezusa Odkupiciela (źródło TVP)
{"id":"","title":""}