Rio 2016: rozczarowujący spektakl z udziałem medalistek igrzysk olimpijskich z Londynu

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Starcie srebrnych i brązowych medalistek igrzysk olimpijskich sprzed czterech lat nie obfitowało w zbyt wiele emocji. Faworyzowane siatkarki USA rozprawiły się z Japonkami w trzech setach, odbierając rywalkom szansę na podium.

Zdecydowanymi faworytkami wtorkowego starcia były Amerykanki, które wygrały rywalizację grupową. Japonki, myśląc o awansie do strefy medalowej, musiały więc zaprezentować dużo lepszą grę niż w dotychczasowych meczach, przeciwnikiem były bowiem mistrzynie świata.

Po pierwszych akcjach wydawało się, że kibice zgromadzeni w Ginasio do Maracanazinho mogą spodziewać się emocji. Podopieczne Masayoshiego Manabe dobrze radziły sobie bowiem w defensywie, a dzięki piłkom szeroko rozrzucanym na skrzydła przez Haruki Miyashitę, niezbyt wysoka Miyu Nagaoka nie musiała zmagać się z dobrze ustawionym amerykańskim blokiem (7:7).

Doświadczone zawodniczki zza oceanu szybko jednak rozszyfrowały taktykę Azjatek. Alisha Glass przyspieszyła grę, uruchamiając Rachael Adams i Kimberly Hill. Obie zawodniczki były niemal bezbłędne w ataku, co pozwoliło wypracować bezpieczna przewagę (18:10). Japonki z biegiem czasu zaczęły natomiast popełniać błędy w przyjęciu, co było wodą na młyn dla napędzających się Amerykanek.

Drugą odsłonę oba zespoły rozpoczęły bardzo nerwowo. Myliła się zwłaszcza Miyu Nagaoka, z kolei po przeciwnej stronie siatki błędy jak na zamówienie popełniały kolejne zawodniczki (10:10). Trenerowi Kiraly'emu grę swojego zespołu udało się uporządkować dopiero po dokonaniu zmian. Na placu boju pojawiły się Carli Lloyd, Karsta Lowe i Kelsey Robinson, dając chwilę oddechu swoim koleżankom. To poskutkowało, bowiem kiedy na plac gry po krótkiej przerwie powróciły Alisha Glass, Kelly Murphy i Kimberly Hill, Amerykanki zaczęła prezentować się nieco lepiej (18:16).

ZOBACZ WIDEO Marta Walczykiewicz odbiera srebrny medal

{"id":"","title":""}

Siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni nie zamierzały jednak tanio sprzedać skóry. Dobra gra blokiem pozwalała na wyprowadzanie kontrataków, które na punkty zamieniały Nagaoka i Ishii (22:22). W końcówce zaniepokojony Karch Kiraly poprosił o przerwę, by nieco ostudzić emocje. To poskutkowało, chwilę później jego zawodniczki ponownie mogły cieszyć się z wygranej partii.

Pewne prowadzenie siatkarek zza oceanu najwyraźniej negatywnie wpłynęło na ich postawę w początkowej fazie trzeciego seta. Wykorzystały to Japonki, które mimo że nie imponowały skutecznością w ataku, przez dłuższy czas toczyły z rywalkami walkę punkt za punkt. Wszystko za sprawą mnożących się błędów po stronie ekipy zza oceanu. Sygnał do decydującego natarcia dała Rachael Adams. Doświadczona środkowa skutecznie zakończyła trzy kolejne akcje swojej ekipy, wyprowadzając zespół na dwupunktowe prowadzenie (9:7). To najwyraźniej podziałało mobilizująco na jej koleżanki. Wydawało się, że seria udanych ataków ze skrzydeł w wykonaniu Kimberly Hill i udane zagrywki Alishy Glass odbiorą ochotę do gry podopiecznych trenera Manabe (20:14). W końcówce brązowe medalistki igrzysk olimpijskich z Londynu rzuciły się do odrabiania strat, jednak przerwa na żądanie trenera Kiraly'ego ponownie przyniosła oczekiwany efekt. Amerykanki poukładały swoją grę i po raz trzeci zwyciężyły, pieczętując awans do półfinału.

W półfinale turnieju siatkarek podczas igrzysk olimpijskich Amerykanki zmierzą się z triumfatorkami meczu Rosja - Serbia.

USA - Japonia 3:0 (25:18, 25:23, 25:22)

USA: Glass, Larson-Burbach, Adams, Murphy, Hill, Akinradewo, Banwarth (libero) oraz Robinson, Lloyd, Lowe, Thompson.

Japonia: Nagaoka, Miyashita, Kimura, Shimamura, Araki, Ishii, Sato (libero) oraz Zayasu, Yamaguchi, Sakoda, Nabeya.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak zmieniły się brazylijskie fawele? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: