Iwan Zajcew: Powiedziano mi, że jest źle. Tak jakbym psuł na własne życzenie

PAP/EPA / EPA/MICHAEL REYNOLDS
PAP/EPA / EPA/MICHAEL REYNOLDS

Trzeci set półfinałowej rywalizacji Włoch z USA był przełomowy. Azzurri zrównali niechlubny rekord olimpijski i przegrali partię do 9, a w drużynie padły mocne słowa. Zmobilizowały one Iwana Zajcewa bowiem wrócił i poprowadził zespół do zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Półfinałowe starcie Włochy - USA w Rio de Janeiro przejdzie do historii, nie tylko za sprawą stawki meczu, czy też efektownej wygranej Amerykanów w trzecim secie do 9, lecz poprzez nieprawdopodobny przebieg całego spotkania.

Począwszy od partii inauguracyjnej rywalizacja była zacięta, a wygrana mogła paść w obie strony. Jedynie wcześniej wspomniany trzeci set przypominał jednostronną wymianę. Z punktu widzenia Włochów był on kluczowy dla przebiegu potyczki. Padły w nim mocne słowa, a podstawową szóstkę zastąpili zmiennicy. W połączeniu pobudziło to podopiecznych Gianlorenzo Blenginiego do walki, a najbardziej zmotywowało Iwana Zajcewa.

- W trzecim secie to nie była złość, byłem zawiedziony. Brakowało nam współpracy widocznej w poprzednich meczach. Zostałem zablokowany trzy razy i widziałem, że się trochę poddaliśmy. Powiedziano mi, że jest źle. Tak jakbym psuł na własne życzenie... Co zresztą zdarzało mi się robić w półfinałach w przeciągu pięciu ostatnich lat. Po tym fatalnym trzecim secie spojrzeliśmy sobie w oczy, nieświadomie tworząc jakby mistyczną więź. Postanowiliśmy się nie poddawać - tłumaczył przebieg trzeciej partii w półfinałowym spotkaniu z USA, bohater Azzurri - Iwan Zajcew.

- Potem zaczęliśmy wierzyć, bardziej i bardziej. Stałem wtedy z piłką i zastanawiałem się co zrobię, co z tego wyjdzie... Wyszło dobrze i teraz jesteśmy w finale. Świetne, piękne emocje. Pierwsze słowo po ostatnim punkcie? Po prostu płacz! I to taki jak u dziecka i powtarzający Simone Buti wkoło "O mój Boże jesteśmy w finale! O mój Boże jesteśmy w finale!" - dodał gwiazdor Italii.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Brazylia oknem wystawowym (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Dzięki zwycięstwu 3:2 z USA, Włosi stoją przed szansą wywalczenia pierwszego w historii tytułu mistrzów olimpijskich. Będzie to ich trzecia finałowa próba. Wcześniej dwukrotnie zakończyli olimpijskie marzenia na srebrze. Najpierw w 1996 roku w Atlancie ulegli Holandii, a później w Atenach w 2004 roku Brazylii.

- Czy jesteśmy krok od historycznego sukcesu reprezentacji? Nie sądzę, jesteśmy tutaj bardzo izolowani - ja byłem bardzo odizolowany od czynników zewnętrznych. Zdajemy sobie sprawę, że Azzurri mają historię na igrzyskach olimpijskich. My skupiamy się tylko na naszym finale - zakończył Zajcew.

Pierwszy gwizdek meczu Włochy - Brazylia padnie w niedzielę 21 sierpnia o godzinie 18:15.

Komentarze (0)