Marek Bobakowski: dwa lata porażek - już wystarczy. Siatkarze potrzebują nowego trenera (komentarz)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Stephane Antiga obgryza paznokcie w trakcie meczu Polska USA Rio2016
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Stephane Antiga obgryza paznokcie w trakcie meczu Polska USA Rio2016

Złotego medalu mistrzostw świata nikt mu nie zabierze. Stephane Antiga zapisał się na kartach historii polskiego sportu i chwała mu za to. Przyszedł jednak czas na zmianę.

Rok 2015: brak medalu Ligi Światowej, pechowo przegrany Puchar Świata i katastrofa w mistrzostwach Europy (porażka w ćwierćfinale ze... Słowenią!). Rok 2016: awans do IO z turnieju ostatniej szansy (uff), piąte miejsce we Lidze Światowej (byliśmy gospodarzem turnieju finałowego), w końcu brak medalu IO (porażka w ćwierćfinale).

Jako aktualni mistrzowie świata przegraliśmy w ciągu dwóch sezonów pięć dużych i ważnych imprez. Jeden turniej zakończyliśmy sukcesem. Słabo. Do tej pory Stephane Antiga mógł tłumaczyć każdą, kolejną porażkę tak samo: najważniejsze są igrzyska i sukces odniesiony w Rio. Od kilku dni ta wymówka jest bezużyteczna. A nowej nie widać. Nie słyszałem, aby Francuz obiecał, że wskoczy na podium przyszłorocznych ME, obroni tytuł mistrza świata, czy w końcu wywalczy upragniony medal IO w Tokio. Nie słyszałem nawet, aby przyznał, że głównym celem naszej reprezentacji jest poprawa zagrywki.

- Jako mistrzowie świata powinniśmy wchodzić na parkiet z taką pewnością siebie, że nogi rywali przestawałaby drżeć dopiero w szatni, po meczu, pod prysznicem - słowa Zbigniewa Zarzyckiego, mistrza olimpijskiego z Montrealu i mistrza świata z Meksyku trafiają idealnie w punkt.

A jaka jest prawda? Kto obserwuje kadrę, ten doskonale wie.

ZOBACZ WIDEO "Nie wiem czy zostanę". Antiga w samochodzie SPORT.TVP.PL (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Od czasów Raula Lozano przeżywamy deja vu. Przychodzi trener z zagranicy, błyskawicznie osiąga sukces, ale potem równie szybko ponosi kilka porażek i następuje zmiana na stanowisku selekcjonera. Daniel Castellani, Andrea Anastasi, teraz Antiga. Jakbyśmy pisali historię używając kalki.

Pora to zmienić. A może dajmy Francuzowi więcej czasu, najlepiej do igrzysk w Tokio. Właśnie w ten sposób próbował mnie ostatnio przekonać - podczas twitterowej dyskusji - dziennikarz katowickiego "Sportu", Jakub Bochenek. Zresztą, nie jest osamotniony w swoim poglądzie. Jest grupa kibiców (trudno oszacować, jak liczna), która podobnie myśli.

Z Kubą przejeździłem pół świata śladem polskich siatkarzy, pracowaliśmy na wielu najważniejszych turniejach świata, mamy podobny pogląd na wiele tematów, ale w tym przypadku zgody być nie może.

Sport zawodowy nie może czekać na sukcesy. Sponsorzy, kibice, media - wszyscy się odwrócą, jeżeli Biało-Czerwoni pozwolą sobie na kolejne porażki. Nie ma możliwości, aby dać selekcjonerowi spokój na cztery lata. "Róbta co chceta, ale masz przywieźć medal z Tokio". A jak nie przywiezie? Kubańczycy czy Amerykanie (ze względu na to, że w tym kraju siatkówka jest dyscypliną praktycznie amatorską i nie wzbudza zainteresowania u kibiców) mogą sobie pozwolić na czteroletni cykl przygotowań. My za rok mamy ME, za dwa mundial, potem znów ME, w międzyczasie Ligę Światową, na końcu IO w Tokio. I z każdej imprezy powinniśmy przywozić sukcesy. Z każdej!

Dlatego uważam, że nadszedł czas na nowe rozdanie. Pojawiły się informacje, że PZPS może zdecydować się na Philippe'a Blaina, dotychczasowego II trenera kadry. Bez sensu! Przecież Blain jest tak samo odpowiedzialny za porażki w ciągu ostatnich dwóch lat, co Antiga. Tutaj jest potrzebny ktoś z zewnątrz. Bez obaw. To nie są lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, że będziemy mieli problem, aby zatrudnić dobrego trenera. Skrzynka mailowa siatkarskiej centrali została już zalana zgłoszeniami od agentów najlepszych szkoleniowców świata. PZPS może przebierać, wybierać, kręcić nosem - do woli.

Na koniec ważna sprawa, o której w perspektywie kolejnych IO nie można zapomnieć. Nasi 19-latkowie są aktualnymi mistrzami świata i Europy, prowadzą również w światowym rankingu. Brazylijczycy, Włosi, Rosjanie, Amerykanie - mogą nam pozazdrościć takiego pokolenia. Nie zmarnujmy go! Potrzebujemy doskonałego fachowca, światowej klasy, który zaopiekuje się tą grupą zawodników, wprowadzi ich w dorosłe życie. Ta posada powinna być tak samo ważna i tak samo świetnie opłacana (a może i nawet lepiej!), jak stanowisko selekcjonera reprezentacji. Pomyślcie o tym przy Puławskiej 383.

Marek Bobakowski

Komentarze (185)
avatar
lammergeyer2
20.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy nam się przypadkiem w d*** nie poprzewracało po tym Mistrzostwie Świata?
3 miejsce w PŚ, 5 w WL (przegrany mecz z późniejszym zwycięzcą) i już "słabo".
W ME przegraliśmy ze Słowenią ale: na
Czytaj całość
avatar
ja33
25.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
komus zalezy na niszczeniu polskiego sportu ? 
avatar
Stercel
24.08.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Naszej drużynie brakowało męskiej mocnej zagrywki. Te baloniki to nie na poziom olimpijski. Mocna siarczysta Kurka wychodziła jedna na pięć. 
avatar
skandal10
24.08.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Na GW ukazał się artykuł w bardzo podobnym tonie do tego. Jest o tyle inny, że po raz pierwszy mówi o konfliktach w kadrze, o nieciekawych treningach i wycofaniu się Blaina, że tak powiem z "do Czytaj całość
avatar
Ecola
24.08.2016
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Na stronie Strefy Siatkówki jest bardzo sensowny artykuł poświęcony temu, o czym wielokrotnie pisałam na forach - potrzebie stałej współpracy z psychologiem. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w Czytaj całość