Krzysztof Stelmach wrócił do Bełchatowa po ośmiu latach. Pan pamięta go jeszcze jako naszego siatkarza i pacjenta w swoim gabinecie.
Tomasz Kuciapiński: Krzysiek był naszym zawodnikiem przez trzy sezony. Przyszedł do nas z Włoch i był dużym wzmocnieniem. Oczywiście borykał się z kontuzjami, bo bardzo dużo czasu poświęcił grze reprezentacji, występował też we włoskich klubach, ale w tamtym czasie był naszym podstawowym zawodnikiem w przyjęciu. Później zakończył karierę i zaczął pracować jako pierwszy trener. Historia zatoczyła koło i wrócił do nas już jako trener.
Jak sobie radzi w tej roli?
- Treningi są bardzo merytoryczne, przemyślane, jest pewna koncepcja. Powoli wchodzimy w ustawienia siatkarskie. Pierwsze treningi były luźne, sporo odbić w parach i wejście w skoki oraz atak. Wszystkie elementy są już trenowane i wszyscy są zadowoleni. Praca jest jak najbardziej pozytywna. Krzysiek już prowadził kilka zespołów jako pierwszy trener, więc jest doświadczony.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Mam nadzieję, że te słowa pomogły
W pierwszym etapie przygotowań mamy aż 11 siatkarzy, dawno nie było takiej sytuacji.
- To na pewno ma wpływ na poszczególnych zawodników, bo gdy przygotowuje się trzech, czterech siatkarzy to relacja jest zupełnie inna, niż w pełnej grupie, która ułatwia przeprowadzenie jednostki treningowej jak w sezonie. Oczywiście od momentu, kiedy zaczęliśmy zdobywać mistrzostwa Polski, mieliśmy bardzo dużo kadrowiczów, czy to polskich czy zagranicznych. Wrzesień i październik to miesiące, kiedy najczęściej są imprezy rangi mistrzowskiej, więc zawodnicy często byli na zgrupowaniach i praktycznie przez ostatnie 10 lat przygotowania zaczynały się od dwóch, trzech, maksymalnie pięciu zawodników. To było zupełnie inne trenowanie. Można było wykonywać określone elementy techniczne, trenować indywidualnie, wytrzymałość, siłę, ale to wszystko.
We wrześniu wrócą kadrowicze. Trudno będzie im dołączyć do zespołu po wymagającym sezonie reprezentacyjnym?
- Podobna sytuacja jest co roku. Nie chodzi o turniej mistrzowski, ale o to, że byli w treningu przez ostatnie trzy miesiące. Część zawodników się regenerowała. Oni odpoczywali, mieli zgrupowania, grali w Lidze Światowej, mieli obozy, a potem imprezę docelową. To długi czas, który ich zmęczył i pozbawił sił, a także zdrowia, więc nie chodzi tylko o te 20 dni igrzysk, ale cały przepracowany okres. Wiadomo, że będą zmęczeni. Zawsze też po takim wysiłku łapie się jakiś "dół". Każdy to znosi inaczej. Niektórzy potrafią przyjechać i być naładowanym jeszcze przez miesiąc, być w pełnym gazie, podtrzymać tę dyspozycję i "siadają" dopiero po miesiącu od powrotu, a inni od razu są wyczerpani. Siatkarze zawsze dostają wolne, w zależności od możliwości, bo zaraz rusza liga. Igrzyska były dość wcześnie, od ich zakończenia jest pięć tygodni do startu ligi. Można dać zawodnikowi 10 dni, czy nawet dwa tygodnie, aby doszedł do siebie. To nie jest dużo w przypadku trenowania przez 365 dni w roku, a trener też ma komfort, że zawodnik odpocznie, zdąży wrócić i jeszcze potrenuje przed ligą tydzień czy dwa.
Jak wygląda praca fizjoterapeuty na tym etapie przygotowań?
- Siatkarze oczywiście są w różnym etapie. Serbowie grali, ale też mieli przerwy i odpoczynek. Młodzi również przebywali na zgrupowaniu kadry. Wszystko zaczyna się od początku. Jeden zawodnik jest w toku indywidualnym, to Michał Winiarski. Trenuje z zespołem, ale idzie dodatkowo swoim programem. Jeśli chodzi o fizjoterapię to jest do wykonania codzienna praca. Zawodnicy, którzy trenują, mają typowe zmęczenie. Na początku pojawiają się zakwasy, przy takiej intensywności w sporcie wystarczy tydzień przerwy od treningu, a one już się pojawiają. Przez pierwszy tydzień, dwa tygodnie praca opiera się na tym, aby ich trochę "przetorować" i ta bolesność w mięśniach była mniejsza. Są też zawodnicy, którzy mieli kontuzję, są w trakcie doleczania i to jest ta druga praca. Jedna to typowa regeneracja i odnowa; druga - doleczanie kontuzji, z którymi się borykali w kadrze, bądź gdy na początku przygotowań te zaczynały się lekko odnawiać. To takie dwa tory.
Obecny okres przygotowawczy różni się od zeszłorocznego?
- Każdy ma swoją szkołę trenowania, swoje przemyślenia, swój sposób prowadzenia drużyny i przygotowań. W tamtym roku to przebiegało dość wolno, bo sezon rozpoczynał się bardzo późno. Było więcej czasu. Wchodziliśmy spokojnie z wytrzymałością ogólną, więc było dużo biegania i dwa tygodnie bez skakania. Były luźne ćwiczenia z piłkami, odbicia w parach, trochę techniczne, ale nie tak bardzo absorbujące. W tym roku następuje to szybciej. Już za dwa tygodnie gramy pierwszy sparing, więc musimy być przygotowani. W przypadku mniejszej ilości zawodników można trenować inaczej. W pełnym składzie liczba skoków rozkłada się. Intensywność jest trochę inna, idzie to trochę szybciej, ale taki jest cel trenerów.