Jacek Nawrocki szuka nowych możliwości. "Jesteśmy pełni podziwu dla dziewczyn"

- Codziennie udowadniają, że dobrze zrobiliśmy, stawiając na nie - mówił o swoich podopiecznych trener seniorskiej reprezentacji Polski siatkarek przed zbliżającymi się kwalifikacjami do mistrzostw Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Drugi mecz towarzyski Polek z Białorusinkami w szczyrkowskim COS-ie układał się po myśli gospodyń niemal od początku do końca, ale Jacek Nawrocki nie zamierzał beznamiętnie przyglądać się wydarzeniom na parkiecie. Co chwila gratulował swoim zawodniczkom udanych zagrań, napominał je po błędach, przypominał o najlepszych możliwych wariantach w danym ustawieniu. A kiedy trzeba było, podnosił głos, nawet na sędziego i drugiego trenera Białorusi, Angelo Vercesiego. Żywiołowy Brazylijczyk próbował nakłaniać krzykiem arbitra do decyzji na korzyść swojej ekipy, ale po ostrej tyradzie Nawrockiego okazało się, że trafił swój na swego.

Po meczu (5:0) selekcjoner Polek był już dużo spokojniejszy i na chłodno wyprowadzał wnioski z przebiegu rywalizacji. - Nie można mówić w pierwszych sparingach o ułożonej grze, dużo zależy od indywidualnych możliwości zawodniczek. Białoruś to wymagający rywal, ale ten zespół grał zdecydowanie słabiej niż w zeszłym roku, gdy z nim sparowaliśmy, choć skład białoruskiej kadry wiele się nie zmienił. To jest teraz mało ważne, zajmujemy się głównie sobą - wyjaśniał w rozmowie z naszym portalem.

19-osobowa kadra Biało-Czerwonych jest skoszarowana w Szczyrku od 8 sierpnia. - Pierwsze dwa tygodnie były początkiem pracy nad motoryką, w ostatnim tygodniu coraz więcej czasu poświęcaliśmy na technikę i taktykę. Biorąc pod uwagę, ile godzin zajęły nam zajęcia w meczowych szóstkach, jest powód do zadowolenia. Skłamałbym, gdybym już teraz powiedział, że jakiś element jest w stu procentach gotowy: mamy problemy w pierwszej akcji, jest sporo do zrobienia w bloku i obronie oraz piłkach sytuacyjnych. Czeka nas sporo pracy, by być nastawionym w stu procentach pozytywnie podczas kwalifikacji do mistrzostw Europy - szczerze przyznał szkoleniowiec.

Zespół szykujący się na zmagania w węgierskim Erd i Bielsku-Białej zawiera nazwiska znane z występów w tegorocznym World Grand Prix i eliminacjach do przyszłorocznych MŚ U-23. Nawrockiego nie kusiło, by dołączyć do składu jeszcze kilka nowych twarzy. - Tych nowych nazwisk jest bardzo dużo. W szóstce najprawdopodobniej będą występowały dwie-trzy dziewczyny, które dopiero od roku występują w Orlen Lidze w podstawowych składach swoich drużyn. To wzbudza obawy, gdy chodzi o ogranie tego zespołu; nowych siatkarek jest tyle, że na razie wystarczy ich dla tej kadry. Mam nadzieję, że w tej drużynie z każdym dniem będzie rosła świadomość, o co gramy - tłumaczył.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy kibiców mogą podziękować Tomaszowi Majewskiemu

{"id":"","title":""}

Wydaje się, że w sześciu meczach z Finlandią, Węgrami i Estonią polski zespół powinien celować w komplet punktów oraz bezproblemowy i szybki awans do mistrzostw Europy. - Jesteśmy zdecydowanym faworytem? Ja tak nie uważam. Bylibyśmy nim, gdyby w reprezentacji występowały najbardziej doświadczone siatkarki w naszym kraju. Dla porównania: w zespole Węgier skrzydłowe grały we Włoszech w podstawowych składach. U nas zawodniczki na tych pozycjach mają zaledwie roczne doświadczenie gry w pierwszych szóstkach swoich klubów, plasujących się zwykle w środku tabeli. Ale tym bardziej jesteśmy pełni podziwu dla naszych dziewczyn i wierzę, że będą one szły do przodu. One codziennie udowadniają, że dobrze zrobiliśmy, stawiając na nie - mówił selekcjoner, wyraźnie podbudowany postawą reprezentantek kraju.

Jedna z nich, Malwina Smarzek, będzie musiała udowodniać swoją przydatność dla reprezentacji na nowej dla siebie pozycji przyjmującej. Wszystko po to, by wzmocnić siłę uderzenia polskiej kadry na lewym skrzydle, ale nie tylko. - Cała siatkówka, polska i ta światowa, poszukuje wartościowych siatkarek na pozycję numer cztery i wielokrotnie możemy zobaczyć różne eksperymenty z przestawianiem atakujących na skrzydło. To rzecz normalna, natomiast Malwina ma według nas spore możliwości w przyjęciu i warto popróbować tego manewru. Tym bardziej, że w jej klubie są już dwie atakujące i być może ta wspólnie ustalona z Chemikiem polityka da dobry efekt. Nikt nie przekreśla też gry Malwiny znów na ataku - tłumaczył Nawrocki.

Polki czeka prawdziwy sparingowy maraton, w dodatku głównie za granicami kraju. Dwa mecze ze Słowacją (29 i 30 sierpnia) zostaną rozegrane w Szczyrku, natomiast już 1 września nasze siatkarki polecą do Belgii, by tam zagrać trzy mecze z Żółtymi Tygrysicami, potem zaś do Hradec Kralove na spotkania z Czeszkami. Turniej kwalifikacyjny w Erd potrwa od 16 do 18 września.

Michał Kaczmarczyk ze Szczyrku 

Komentarze (0)