Po wtorkowym wygranym przez Asseco Resovię Rzeszów sparingu ze Stalą AZS PWSZ Nysa 4:0, wicemistrzowie Polski pojechali do Lwowa aby w kolejnych meczach kontrolnych zmierzyć się z kadrą Ukrainy oraz zespołem Kazhany Barkom Lwów. Jedno ze spotkań mają już za sobą.
Na początek zmierzyli się z kadrą Ukrainy i po pięciosetowej wymianie zmuszeni byli uznać wyższość rywala. Trener Andrzej Kowal w pierwszej ukraińsko-polskiej rywalizacji sprawdził ustawienie z Marko Ivoviciem, Jochenem Schoepsem, Dawidem Dryją, Lukasem Tichackiem, Marcinem Możdżonkiem, Dominik Depowski oraz Damianem Wojtaszkiem na libero. Swoje szanse dostali również gracze, którzy dopiero co dołączyli do drużyny po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro - Thibault Rossard, John Gordon Perrin i Piotr Nowakowski. Warto nadmienić, że szkoleniowiec nie miał możliwości wypróbowania wszystkich zawodników, bowiem trójka z siatkarzy nie zameldowała się na Ukrainie.
Do Lwowa nie pojechali jedynie Mateusz Masłowski, który z powodzeniem 2 września rozpoczął walkę o mistrzostwo Europy juniorów, Fabian Drzyzga przygotowujący się do zmiany stanu cywilnego oraz Gavin Schmitt, którego przyszłość w podkarpackiej ekipie nie jest jeszcze pewna.
Rzeszowski klub nie jest jedynym polskim, który postanowił w dniach 2-3 września zawitać do Lwowa. W tym czasie rozgrywany jest tam Puchar Lwowa, gdzie o trofeum rywalizują między innymi plusligowy Cerrad Czarni Radom oraz pierwszoligowy Ślepsk Suwałki. Asseco Resovia nie bierze w nim udziału, a jej mecze z ukraińskimi przedstawicielami stanowią jedynie dodatek do turnieju. Co ciekawe, piątkowy rywal Pasów - Kadra Ukrainy parę godzin wcześniej mierzyła się z radomską ekipą i podobnie jak z rzeszowianami zdołała odnieść zwycięstwo.
Wicemistrzowie Polski mają w planach rozegrać jeszcze jedno spotkanie we Lwowie z zespołem Kazhany Barkom. Początek starcia w sobotę, 3 września o godzinie 13.
Wynik pierwszego sparingu we Lwowie:
Asseco Resovia Rzeszów - Kadra Ukrainy 2:3 (19:25, 25:20, 25:19, 19:25, 11:15)
ZOBACZ WIDEO: Takiej walki w powojennej Polsce jeszcze nie było. Głowacki: spełni się moje marzenie