Paweł Zatorski: Żadnego strachu w nas nie ma

Zawodnikom AZS Częstochowa nie udało się wywalczyć w Olsztynie piątego miejsca po rundzie zasadniczej. Paweł Zatorski nie zamierza jednak zatrzymywać się nad tym dłużej. Uważa, że kontynuując dobrą grę, jego drużyna jest w stanie pokonać kolejnych rywali w PlusLidze i nie tylko.

Częstochowianie pokonali gospodarzy z Olsztyna w akademickich derbach, ale najważniejszego - pierwszego seta oddali łatwo. Zaczęło powoli dawać o sobie znać zmęczenie sezonem. Mimo wyraźnej poprawy gry w stosunku do początku sezonu, forma AZS to często lekka sinusoida, nawet w ciągu jednego spotkania. Paweł Zatorski pokusił się o analizę gry swojej drużyny, nie tylko w hali Urania. - Myślę, że ostatni okres zagraliśmy w miarę równo. To się przełożyło na dobre wyniki w Lidze Mistrzów i utrzymaliśmy się spokojnie w lidze. Nie zajęliśmy piątego miejsca, bo do tego była potrzebna wygrana 3:0 w ostatnim meczu. Nie udało się tego zrealizować, bo naprawdę ciężko się gra, jeśli od początku grudnia cykl meczowy to praktycznie środa - sobota, środa - sobota. Nie ma chwili wytchnienia i to jest naprawdę ciężkie. Do tej pory udawało nam się utrzymać wysoką formę. Ostatnio kilku z nas odczuwało takie bóle, że musieliśmy grać w pasach, ściągaczach, na tabletkach przeciwbólowych. Ciężko się czasem pozbierać, a musimy się już przygotowywać na środowy mecz z Trentino. Na pewno nie będzie łatwo, bo mnie coś złapało w plecach, Piotrka Nowakowskiego w nodze. Każdy ma jakieś problemy, ale my już pokazaliśmy, że mimo problemów, możemy wygrywać z zawodnikami wysokiej klasy. Sędziowie podjęli w Olsztynie kilka denerwujących nas i przeciwników decyzji. Może to wpłynęło trochę na ambicję i walkę w tym meczu.

Częstochowianie, zajmując ostatecznie szóste miejsce w tabeli, trafili w pierwszej fazie play-off na trzecią Asseco Resovię Rzeszów. Młody libero przyjął tę wiadomość ze spokojem. - Myślę, że teraz już nie ma wygodnych przeciwników. Z każdym z tych zespołów, z którymi mieliśmy szansę grać, już wygrywaliśmy w tym sezonie. Była szansa grać z Zaksą, Resovią i Jastrzębiem. Niektórzy upatrywali większe szanse w innych zespołach, trafiliśmy na Resovię i trzeba będzie na nich się szykować, z nimi walczyć. W pierwszej rundzie z nimi wygraliśmy. Oni teraz grają na pewno lepszą siatkówkę, ale myślę, że my też się poprawiliśmy w ostatnim okresie, może teraz był mały spadek formy, ale generalnie nabieramy doświadczenia ligowego i międzynarodowego.

Częstochowian zabraknie w turnieju finałowym Pucharu Polski w następny weekend. Nie obronią więc tytułu, ale paradoksalnie może to pozwolić na złapanie oddechu i lepsze przygotowanie się do rozgrywek Ligi Mistrzów. Zatorski zgodził się z taką opinią. - Akurat ten Puchar Polski nie pomoże w pierwszym meczu, bo gramy już w środę. Wolny weekend pozwoli przygotować się do drugiego meczu, który rozegramy we Włoszech.

Pierwszy mecz rozgrywany u siebie nabiera wyjątkowego znaczenia. Aby myśleć o awansie, trzeba go koniecznie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zatorski postawił kilka warunków do spełnienia, aby spotkanie zakończyć sukcesem. - Decydujące będzie przede wszystkim to, jak my zagramy. O rywala nie musimy się martwić. Oni są klasowym zespołem i myślę, że zagrają na bardzo wysokim poziomie, jak większość zespołów we Włoszech. Nastawiamy się na walkę. Na pewno będziemy musieli przyjmować silne zagrywki, bo są tam tacy zawodnicy jak Kazijski, Winiarski, Visotto, Grbić. Oni są potężnymi zawodnikami i potrafią mocno zagrać piłkę zza dziewiątego metra. Na pewno wszystkie elementy zaważą, bo oni praktycznie każdą pozycję mają obsadzoną strasznie mocno. Jeśli będzie nam się udawało ustawić blok do piłek rozgrywanych przez Nikolę, będzie nam się łatwiej grało, ale w tym też musi nam pomóc własna zagrywka. Jeśli nie odrzucimy ich od siatki, będzie strasznie ciężko. Tam są tacy zawodnicy, że potrafią atakować z najtrudniejszych piłek.

Doceniając klasę rywala, można jednak patrzeć na ten dwumecz z umiarkowanym optymizmem. Częstochowianie już z Coprą Piacenza pokazali, że gdy wychodzą na boisko w pełni skoncentrowani i zmotywowani, potrafią wygrać z każdym. Opowiadając o tym, młodziutki częstochowski libero zdawał się być oazą spokoju. - Oczywiście w żadnym wypadku nie ma w nas strachu. Jest respekt, bo grają tam zawodnicy dużo bardziej doświadczeni od nas, ale nie widzimy w sobie żadnego strachu, nie boimy się wyjść na parkiet. Natomiast informację, że Itas po wyeliminowaniu Copry poczuł respekt przed częstochowską drużyną, Zatorski skwitował z uśmiechem. - To dobrze. To może być ciekawe, ale może to być jakaś gra z ich strony. Trzeba pamiętać, że to są doświadczeni zawodnicy, a szczególnie zespoły z ligi włoskiej lubią prowokować w każdy sposób. Pokazał to już trener Piacenzy, mogą i oni teraz. Niby okazują szacunek przed meczami, ale zobaczymy co będzie w spotkaniach.

Bez względu na losy rywalizacji w Lidze Mistrzów oraz końcowy wynik w PlusLidze, już dziś można pokusić się o diagnozę, że Zatorski wykorzystał swoją szansę, aby zostać zauważonym w swoim debiutanckim sezonie ligowym. Wielu obserwatorów upatruje w nim wielki talent, który zasługuje na staranne prowadzenie. Wydaje się być kwestią czasu, kiedy zadebiutuje w reprezentacji, choćby w jej szerokim składzie. Sam zawodnik na taką sugestię zareagował bardzo spokojnie. - To jest marzenie każdego zawodnika. W naszej lidze jest wielu bardzo dobrych zawodników na mojej pozycji i na innych pozycjach. Liga staje się coraz silniejsza. Na pewno to jest ciche marzenie. Ale nie ma co aż tak daleko wybiegać w przyszłość. Teraz mamy ważne mecze, końcówkę ligi i to, czy trener mnie powoła, to jest jego decyzja. Na pewno już jakieś drobne decyzje zostały podjęte. Ja nie będę płakał, jeśli zostanie podjęta taka, a nie inna decyzja. Jestem przygotowany na wszystko. Oczywiście będę z chęcią robił wszystko, co będzie mi nakazane z góry - zakończył utalentowany osiemnastolatek, który w tym roku będzie dopiero zdawał maturę.

Komentarze (0)