- Przede wszystkim cieszę się, że udało nam się wygrać, ponieważ graliśmy z zespołem, który postawił nam trudne warunki. Zaczęliśmy dobrze, ale rywale zagrali lepiej i w pierwszym secie okazali się lepsi. Początek drugiego seta również był na ich korzyść. Moja kontuzja miała paradoksalnie ogromne znaczenie, gdyż umożliwiła Dori Della Lundze wejście na plac gry. Dore wniósł wiele dobrego do naszej gry i zmienił obraz gry - mówił po spotkaniu.
25-letni gracz na początku drugiego seta w rzadko spotykany sposób doznał urazu kostki. Po jednej z zagrywek, Kazijski upadł na parkiet i doznał kontuzji. Filar reprezentacji Bułgarii na dłużej opuścił plac gry, na który jednak powrócił w czwartej partii i pomógł swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa. - To był spory pech, gdyż nieszczęśliwie upadłem po jednej z zagrywek. Kostka dała o sobie znać i prawdopodobnie jest lekko skręcona. Nie wiem, jak długo potrwa rehabilitacja. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że miałem okazję powrócić znów do gry, może nie na 100% swoich możliwości, ale cieszę się, że pomogłem swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa - dodaje Bułgar.
Mimo zwycięstwa w Częstochowie, Bułgar bardzo powściągliwie podchodzi do rewanżowego spotkania w Trentino. Zdaniem Kazijskiego, mistrzowie Włoch ponownie muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, gdyż tylko taka gra zagwarantuje im przepustkę do gry w Final Four. O żadnej taryfie ulgowej nie będzie mowy. - Jestem pewny, że to nie będzie dla nas łatwe spotkanie, gdyż po tym, co widziałem w tym meczu, myślę, że jeszcze nie awansowaliśmy dalej. Rywale wciąż mają szansę. Musimy być niezwykle skoncentrowani i dobrze przygotowani na mecz rewanżowy, bo to nie będzie łatwy pojedynek - uważa Kazijski.
Podopieczni Radosława Panasa w tym sezonie sprawili już wiele niespodzianek i są jedną z największych rewelacji tegorocznego sezonu na europejskich salonach. Klasę "Akademików" docenia sam Matej Kazijski. - Jak już mówiłem wcześniej, nie jest to do końca tak bardzo młody zespół. Owszem, jest tam kilku młodych zawodników. To zespół, który zawsze daje z siebie wszystko i wkłada wiele serca w grę. Najważniejszą sprawą jest, by grać przeciwko nim razem, całym zespołem - tłumaczy zawodnik zespołu z Trentino.
Bułgar był również pod ogromnym wrażeniem atmosfery, jaka panowała w Hali Polonia. Żywiołowy doping nie wybił jednak z uderzenia podopiecznych Radostina Stojczewa, gdyż za sprawą Michała Winiarskiego oraz Łukasza Zygadły, Włosi wiedzieli, co ich czeka. - Jest zdumiewająca. Niemniej jednak byliśmy na to przygotowani, bo Michał Winiarski i Łukasz Zygadło przed spotkaniem przekazali nam pewne informację na ten temat i nie byliśmy zaskoczeni. Atmosfera była do prawdy świetna - kończy Matej Kazijski.