Znakomita forma PGE Skry Bełchatów u progu sezonu

WP SportoweFakty / Karol Słomka / PGE Skra Bełchatów
WP SportoweFakty / Karol Słomka / PGE Skra Bełchatów

Siatkarze PGE Skry Bełchatów u progu sezonu zaprezentowali znakomitą formę. Podopieczni Phillipe'a Blaina sięgnęli po Puchar Prezydenta Miasta Bydgoszczy, pokonując w hali Łuczniczka miejscowy zespół 3:0.

Spotkanie o Puchar Prezydenta Miasta Bydgoszczy pomiędzy zespołami Łuczniczki i PGE Skry Bełchatów tradycyjnie otworzyło sezon w grodzie nad Brdą. Mecz poprzedziła bardzo efektowna prezentacja, co zaostrzyło apetyty kibiców spragnionych siatkarskiego widowiska.

Od początku pierwszego seta inicjatywa znalazła się po stronie gości, którzy na parkiecie pojawili się w najsilniejszym zestawieniu, z Mariuszem Wlazłym i Michał Winiarskim na czele. W tej sytuacji Nicolas Uriarte mógł dowolnie dobierać opcje w ataku. Gospodarze grali jednak bez respektu dla przeciwnika. Patryk Szczurek znakomicie rozrzucał piłki do swoich kolegów, którzy rzadko się mylili. Dobrze funkcjonował także blok i gra w obronie, dzięki czemu przyjezdni nie byli w stanie odskoczyć na więcej niż dwa punkty. W końcówce podopieczni Piotra Makowskiego wyszli na minimalne prowadzenie (24:23), ale ostatnie słowo należało do bełchatowian. Ciężar odpowiedzialności na swoje barki wziął Artur Szalpuk i to właśnie ten siatkarz przechylił szalę zwycięstwa w pierwszym secie na stronę ekipy prowadzonej przez Philippe'a Blaina.

Dramatyczna końcówka pierwszego seta zdecydowanie rozgrzała miejscową publiczność, ale ostudziła siatkarzy Łuczniczki, którzy w drugiej odsłonie pozwolili przeciwnikom błyskawicznie odskoczyć na pięć punktów (3:8). Trener Piotr Makowski starał się cokolwiek zmienić. Nie pomogły jednak przerwy na żądanie, ani wejście na plac gry Milana Katicia i Wojciecha Jurkiewicza. Bydgoszczanie prezentowali się bowiem zdecydowanie gorzej niż w inauguracyjnej odsłonie. Brakowało przede wszystkim przyjęcia, co ograniczało pole manewru rozgrywającemu Patrykowi Szczurkowi. Duża w tym zasługa gości, którzy konsekwentnie ostrzeliwali przeciwników atomowym serwisem. Ambicji i ofiarności zawodnikom Łuczniczki nie można było odmówić. Po jednej z interwencji Kacper Bobrowski niemal znalazł się na trybunach, jednak to było za mało na Skrę, w której pierwsze skrzypce tym razem grali Mariusz Wlazły i Karol Kłos.

Po dwóch wygranych odsłonach Phillipe Blain postanowił dokonać zmiany na pozycji atakującego, w miejsce Mariusza Wlazłego wszedł Drazen Luburić. Serb swoją postawą przez dłuższy czas nie zachwycał. 22-latek zwrócił na siebie uwagę kibiców, kiedy w jednej z akcji uderzył piłkę na tyle niecelnie, że wylądowała ona na trybunach bydgoskiej hali Łuczniczka. Zdecydowanie lepiej spisywał się natomiast inny zawodnik z Bałkanów. Milan Katić, który w drugim secie rozczarował, tym razem z powodzeniem przejął rolę lidera (14:12). Nie był jednak w stanie poderwać swoich kolegów na tyle skutecznie, aby udało się dowieźć przewagę do końca partii. Od stanu 17:17 inicjatywę przejęli siatkarze PGE Skry. Przebudził się Drażen Luburić, rozkręcili się Michał Winiarski i Artur Szalpuk. Miejscowi nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych rywali, którzy ostatecznie sięgnęli po Puchar Prezydenta Miasta Bydgoszczy.

Łuczniczka Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów 0:3 (25:27, 13:25, 22:25)

Łuczniczka: Nowakowski, Rohnka, Yudin, Szczurek, Gromadowski, Sacharewicz, Czunkiewicz (libero) oraz Sieńko, Filipiak, Bobrowski, Katić

PGE Skra: Lisinac, Wlazły, Kłos, Uriarte, Szalpuk, Winiarski, Milczarek (libero) oraz Gladyr, Luburić

ZOBACZ WIDEO: Pekao Szczecin Open nie będzie turniejem rangi ATP

Komentarze (0)