Nie dostała tego, co Paweł Zagumny. Smutne pożegnanie rosyjskiej legendy

Nie można tego było zrobić zrobić wzorem Pawła Zagumnego? Takie pytanie zadają sobie rosyjscy kibice i dziennikarze po sobotnim pożegnalnym meczu Jekateriny Gamowej. Tego wieczoru nie tylko jej nie było do śmiechu.

Joanna Wyrostek
Joanna Wyrostek
Jekaterina Gamowa East News / Na zdjęciu: Jekaterina Gamowa

Smutno było wszystkim, którzy przyszli 1 października obejrzeć wielkie show, a zobaczyli zwyczajny mecz towarzyski, w dodatku całkiem na serio potraktowany przez obie drużyny. Zagrały ze sobą Dynamo Kazań i Dynamo Moskwa. Gwiazdą tego drugiego jest obecnie Natalia Gonczarowa, a kiedyś przez pięć lat na prawym skrzydle szalała tam właśnie Jekaterina Gamowa.

Podczas meczu był moment, kiedy Gonczarowa musiała usiąść na ławce, aby zrobić miejsce na ataku dla słynnej koleżanki. Przyjęła to z wielkim niezadowoleniem i miała jeszcze bardziej kwaśną minę, niż zwykle. Zresztą, wszystkie siatkarki grały "na smutno", jakby musiały spełnić przykry obowiązek, a nie sprawić swojej koleżance miły prezent na pożegnanie i ostatni raz wspólnie spędzić czas na boisku.

Jakże to było inne od tego, co mogli oglądać polscy kibice podczas pożegnalnego meczu naszej siatkarskiej legendy, czyli Pawła Zagumnego. Na to spotkanie przyjechali najwięksi w historii siatkarze i trenerzy, nie zawiedli ani kibice, ani organizatorzy. Wszystko świetnie zaplanowane, ale nie brakowało też spontaniczności. Bez sztywnych formułek i krępujących sytuacji.

Była na tym święcie sama Gamowa, dlatego tym bardziej musiało być jej przykro, bo na pewno gdzieś w skrytości ducha porównywała oba wydarzenia i w każdym aspekcie wypadało to na niekorzyść dla tych, którzy mieli godnie ją pożegnać.

ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: przepraszam za "czerwień", ale sędzia mógł darować

- Niedawno Jekaterina była gościem na meczu pożegnalnym polskiego rozgrywającego Pawła Zagumnego. W Katowicach na spotkanie między Polską, a zespołem świata organizatorzy zebrali prawie zebrali 12 tys. widzów, którzy zetknęli się z wielkim show. Było wiele zabawy, śmiechu, aż skończyło się na torcie urodzinowym na twarzy bohatera - pisze największy portal internetowy Kazania Biznes Online. - Dlaczego nasza legenda nie została równie godnie pożegnana?

Jednocześnie portal zamieścił skrót filmowy z meczu w Katowicach i podaje go za wzór, jak należy z szacunkiem, a jednocześnie wspaniałą marketingową otoczką organizować takie wydarzenia, aby potem nikomu nie było przykro i wstyd.

Fakt, trzeba na to również wiele pieniędzy, dobrego marketingu, ale skoro w Kazaniu za organizację meczu wzięli się dopiero dwa tygodnie przed terminem, to nie można mówić o poważnym potraktowaniu sprawy.

Na stworzenie przyjemnej atmosfery i interesującego show trzeba było mieć jednak przede wszystkim pomysł. Tego zabrakło najbardziej. Trudno uwierzyć, że nikt nie wpadł na to, aby wykorzystać tego dnia graczy Zenitu Kazań i włączyć ich w jakiś sposób do tego przedsięwzięcia. Zespół męski jest nieporównywalnie bardziej popularny, niż żeńskie Dynamo, więc wartość marketingowa wydarzenia wzrosłaby wielokrotnie. Może więc lepiej było zorganizować mecz w innym terminie?

Pożegnalne show Jekateriny Gamowej to była jedna wielka organizacyjna klapa.
Zapamiętałam z niego jedynie dwa momenty.

Pierwszy, kiedy koszulka z nazwiskiem i numerem siatkarki została wciągnięta pod dach hali i zawisła obok takich wielkich nazwisk, jak Lloy Ball i Siergiej Tietiuchin. Zdałam sobie sprawę, że to już naprawdę koniec, że już nigdy nie zobaczymy na boisku tej wspaniałej siatkarki i wielkiej osobowości.

Drugi, kiedy wielka Gamowa drżącym ze wzruszenia głosem dziękowała swojej mamie, która ją urodziła wbrew wszystkim okolicznościom. Jekaterina nigdy nie poznała swojego ojca, który porzucił rodzinę kiedy dowiedział się, że jego żona spodziewa się dziecka.

Jedna z największych siatkarek przeszła długą drogę od wysokiej, chudej dziewczynki wyszydzanej przez rówieśników do podziwianej gwiazdy światowej siatkówki. Wysiłek, jaki w to włożyła był niesamowity, na miarę jej profesjonalizmu.

Szkoda, że osoby odpowiedzialne za organizację jej pożegnalnego siatkarskiego wieczoru nie wykazały się nim w żadnym stopniu. I jeszcze raz wielkie ukłony w stronę tych, którzy byli w Katowicach i organizowali święto Pawła Zagumego. Za to, że wszystkim po wizycie w Spodku pozostał uśmiech na wspomnienie tego wydarzenia i poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Nasz rozgrywający sobie na to zasłużył.

Jekaterina Gamowa na to wszystko, co ją spotkało podczas pożegnanego meczu, sobie nie zasłużyła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×