ZAKSA - PGE Skra: w starciu gigantów lepsi bełchatowianie

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W drugiej kolejce PlusLigi kędzierzyńska ZAKSA uległa PGE Skrze Bełchatów 1:3. MVP spotkania wybrany został Srecko Lisinac.

Mistrzowie Polski sezon 2016/2017 rozpoczęli pewnym zwycięstwem w Szczecinie, 3:0. Bełchatowianie natomiast na własnym parkiecie pokonali MKS Będzin, także 3:0. Terminarz PlusLigi w tym sezonie ułożył się tak, że już w drugiej kolejce przyszło mierzyć się ze sobą gigantom.

Mecz w Kędzierzynie-Koźlu rozpoczął się od twardej walki punkt za punkt po obu stronach siatki. Podobnie jak w Szczecinie, na kędzierzyńskim środku brylował Łukasz Wiśniewski. Dopiero w połowie seta, po dwukrotnym bloku Konarskiego i Bieńka na Nikołaju Penczewie gospodarze wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie 17:14. Wówczas w ekipie PGE Skry ciężar gry wziął na siebie Mariusz Wlazły, ale kędzierzynianie nie przestraszyli się bełchatowskiego atakującego - Benjamin Toniutti uruchomił drugiego środkowego - Mateusza Bieńka i przy stanie 22:19 o czas dla swojej drużyny musiał prosić Philippe Blain. Przerwa przyniosła chwilowy efekt, bo ponownie w ataku "odpalił" Wlazły, ale doświadczeni mistrzowie Polski nie mieli zamiaru grać w tym secie na przewagi. Przysłowiową "kropkę nad i" na 25:22 postawił Dawid Konarski.

Drugi set, podobnie jak poprzedni rozpoczął się od twardej  i wyrównanej walki. Mariusz Wlazły pokazał w tym meczu, co to znaczy kapitan, bo nie tylko dzięki sile, ale także dzięki sprytowi i technice zdobywał kolejne punkty. Przewaga bełchatowian urosła wówczas aż do trzech "oczek" - 9:12. Po stronie gospodarzy nie tylko na środku, ale i w zagrywce brylował Mateusz Bieniek, ale i forma Wlazłego, nie malała. Natomiast Dawid Konarski po raz kolejny udowodnił, że w trudnej sytuacji zaradzi atomowym atakiem. Przy stanie 19:19 wyrównana walka rozpoczęła się od początku. Na boisku, czasami jak w życiu "do trzech razy sztuka", po trzeciej piłce setowej bełchatowianie zakończyli odsłonę drugą 26:28.

Trzeci set również na początku wyrównany i przy widowiskowej grze Wlazłego. ZAKSA mogła poczuć się zagrożona, kiedy na zagrywce pojawił się Karol Kłos, wówczas przewaga przyjezdnych urosła ponownie do trzech punktów - 12:15. Utrzymywała się ona do końcówki seta i wówczas Ferdinando De Giorgi poprosił o przerwę dla swojej drużyny, co pomogło gospodarzom zbliżyć się do Skry o włos na 21:22. W decydującym momencie odsłony sędziowie odgwizdali Robertowi Milczarkowi piłkę rzuconą, co delikatnie wyprowadziło z równowagi przyjezdnych, ale tylko na chwilę. Pewniakiem i pogromcą ZAKSY po raz kolejny okazał się Mariusz Wlazły, który zakończył po bloku seta trzeciego.

Już na początku czwartej partii bełchatowianie odskoczyli ZAKSIE na dwa "oczka" - 4:6. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie: "na kłopoty Konarski", bo atakujący wszedł na zagrywkę i tuż po chwili na tablicy wyników wyświetlał się remis 9:9. Kędzierzynianie toczyli heroiczną walkę z czasem, mecz zmierzał ku końcowi, a bełchatowianie wciąż utrzymywali się w tej odsłonie na wyrównanym poziomie. Ale gospodarze znaleźli metodę na nieomylnego Wlazłego i dzięki skuteczności w bloku wyszli na znaczące prowadzenie 19:17, jednak utrzymali je tylko przez chwilę. Spotkanie w Kędzierzynie-Koźlu pewnym atakiem po bloku zakończył "król" na swojej pozycji - Mariusz Wlazły.

[event_poll=70633]

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:22, 26:28, 24:26, 23:25)

ZAKSA: Konarski, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Bociek, Czarnowski, Semeniuk, Banach.

PGE Skra: Wlazły, Lisinac, Kłos, Uriarte, Winiarski, Penczew, Milczarek (libero) oraz Szalpuk, Piechocki, Gladyr.

MVP: Srećko Lisinac (PGE Skra).

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski dostanie swój... pomnik

Źródło artykułu: