Lotos Trefl - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: mistrz Polski powrócił na ścieżkę zwycięstw

WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty / Asia Błasiak

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po raz pierwszy od 2014 roku pokonali ekipę Lotosu Trefla Gdańsk. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego zainkasowali nad morzem komplet punktów, jednak wygrana nie przyszła im łatwo.

Nieco w cieniu sobotniego starcia gigantów, PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów, odbyła się niedzielna konfrontacja dwóch innych pretendentów do medali. Dla gości, którzy przed tygodniem przegrali pierwszy mecz w sezonie, konfrontacja nad Bałtykiem była dobrą okazją do rehabilitacji. Podobne nastroje towarzyszyły jednak miejscowym, bowiem wygraną po tie-breaku z MKS-em Będzin trudno było uznać za sukces.

Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od bardzo szarpanej gry z obu stron. Najpierw przyjezdni, dzięki zagrywkom Mateusza Bieńka odskoczyli rywalom na pięć punktów, zmuszając trenera Andreę Anastasiego do interwencji już na początku seta (5:0). Chwilę później serię błędów zanotowali mistrzowie Polski, błyskawicznie trwoniąc całą zaliczkę (8:8). Od tego momentu gra się wyrównała, choć nie na długo. Dobra gra na skrzydłach Dawida Konarskiego i Sama Deroo, wspieranych przez obu środkowych, sprawiła, że ZAKSA zaczęła odjeżdżać przeciwnikom. Włoski szkoleniowiec Lotosu Trefla próbował ratować seta, posyłając do boju Wojciecha Grzyba, Szymona  Jakubiszaka i Szymona Romacia. Roszady nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu. Rozpędzeni goście nawet przez moment nie pozostawili przeciwnikom złudzeń.

Kolejną odsłonę gospodarze rozpoczęli z dwiema zmianami w wyjściowej szóstce. Na placu gry w miejsce Bartosza Gawryszewskiego i Damiana Schulza pojawili się Wojciech Grzyb i Szymon Romać. To wpłynęło korzystnie na postawę miejscowych, którzy od pierwszych akcji, dzięki agresywnej zagrywce, odskoczyli na cztery punkty (7:3). Siatkarze ZAKSY grali jednak bardzo cierpliwie. Dobra gra blokiem i wysoka skuteczność Dawida Konarskiego, pozwoliły podopiecznym Ferdinando De Giorgiego zniwelować straty. W kluczowych momentach brakowało jednak dokładności w ataku. W połowie seta, przy prowadzeniu gdańszczan 16:11, opiekun ZAKSY posłał do gry Grzegorza Pająka. Bez efektu, bowiem po przeciwnej stronie siatki znakomicie spisywali się Michał Masny i Szymon Romać. 24-latek szalał w ataku, przyjezdni mogli tylko bezradnie patrzeć jak piłka, po kolejnych jego akcjach wpada w boisko.

Od początku trzeciego seta przyjezdni starali się odrzucić przeciwnika od siatki silną zagrywką, ale gdańszczanie w odbiorze radzili sobie bardzo dobrze. Obie ekipy rzadko myliły się też w ataku, dzięki czemu kibice zgromadzeni w Ergo Arenie mogli delektować się siatkarskim widowiskiem. Tym bardziej, że przez dłuższy czas żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż jeden punkt. W decydującej fazie seta grę cios za cios przerwali środkowi ZAKSY. Łukasz Wiśniewski postawił skuteczny blok, Mateusz Bieniek dorzucił asa i goście nieznacznie odjechali (18:16). Podopieczni Ferdinando De Giorgiego nie poszli jednak za ciosem. Miejscowi z kolei, po asie serwisowym Szymona Romacia odrobili dystans, doprowadzając do emocjonującej końcówki. Na swoją korzyść rozstrzygnęli ją mistrzowie Polski, kończąc rywalizację skutecznym blokiem na Mateuszu Mice.

ZOBACZ WIDEO Real Madryt rozstrzelał się przed Legią - zobacz skrót meczu Real Betis - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]

[event_poll=70642]  
Dla graczy Lotosu Trefla czwarta odsłona była z gatunku być, albo nie być w walce o ligowe punkty. Emocje najwyraźniej udzieliły się miejscowym, bowiem początkowo popełniali oni sporo błędów w polu zagrywki i ataku. Siatkarze ZAKSY nie byli jednak w stanie tego wykorzystać i zbudować znaczącej przewagi (8:8). Rywalizacja, podobnie jak w trzeciej odsłonie, przez dłuższy czas toczyła się punkt za punkt. Z biegiem czasu, ciężar odpowiedzialności za zdobywanie punktów wzięli na siebie Mateusz Mika i Szymon Romać. Michał Masny sporadycznie korzystał z usług pozostałych kolegów, mimo to przyjezdni nie byli w stanie odczytać intencji słowackiego rozgrywającego. W efekcie sympatycy siatkówki zgromadzeni w Ergo Arenie ponownie byli świadkami prawdziwego horroru. Podobnie jak w trzeciej odsłonie, wojna nerwów zakończyła się na korzyść mistrzów Polski.

Lotos Trefl Gdańsk - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (18:25, 25:21, 24:26, 23:25)

Lotos: Mika, Schulz, Gawryszewski, Pietruczuk, Masny, Paszycki, Gacek (libero) oraz Grzyb, Jakubiszak, Romać, Stępień

ZAKSA: Bieniek, Toniutti, Deroo, Buszek, Konarski, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Bociek, Pająk, Czarnowski

MVP: Sam Deroo (ZAKSA)

Komentarze (5)
avatar
Edek1
16.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Moderator
16.10.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Owocuje mądra polityka kadrowa w Lotosie. Pietruczuk pograł na zapleczu, otrzaskał się i to owocuje. LTG będzie miało z tego chłopaka sporo pociechy. 
avatar
Ace
16.10.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Postawił się Lotos (po za pierwszym setem) i naprawdę było dziś co oglądać. Mika chyba wychodzi na prostą (nie zapeszając), bo zanotował dobry występ dzisiaj, Romać pokazał się ze świetnej stro Czytaj całość
avatar
lewap90
16.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Poza 1 setem nawet fajny mecz. Jak dla mnie najlepszym graczem Trefla był Pietruczuk i nie rozumiem dlaczego dostawał tak mało piłek. Bardzo dobrze przyjmował i kończył większość z tych tak zwa Czytaj całość