- Strasznie dziwne uczucie... Zwykle oglądałam mecze z boku boiska, teraz po raz pierwszy od tylu lat jestem na trybunach z kibicami. Ale po prostu muszę się przyzwyczajać do takiego miejsca - powiedziała Krystyna Strasz tuż po zakończeniu spotkania, w którym Tauron MKS Dąbrowa Górnicza pokonał 3:0 Developres SkyRes Rzeszów i udanie zainaugurował swój dziesiąty sezon ekstraklasie.
Dziesiąty, ale pierwszy bez Krystyny Strasz w składzie. Wieloletnia zawodniczka ekipy z Dębowego Miasta i ikona zagłębiowskiego klubu postanowiła po ostatnich ligowych rozgrywkach przerwać występy w MKS-ie i dementowała przy tym plotki, że chodzi o przerwę macierzyńską. - Na razie jestem tutaj, w Dąbrowie, a co będzie potem - czas pokaże. Powiedzmy, że to jest taka przerwa od siatkówki - 29-letnia siatkarka nie była zbyt wylewna w odpowiedzi na pytanie o swoje plany na najbliższe miesiące.
Pierwszy oficjalny występ Taurona MKS-u bez swojej najsłynniejszej wychowanki przebiegł bez większych problemów. Podopieczne Juana Manuela Serramalery wywarły na rzeszowiankach sporą presję zagrywką i w ten sposób kontrolowały przebieg pierwszej i drugiej partii. W trzeciej było dość groźnie, przyjezdne prowadziły nawet 24:21 i mogły przedłużyć spotkanie, ale to dąbrowianki wykazały się wtedy większą odpornością na stres.
- Spodziewałam się, że na początku sezonu będzie trochę więcej nerwów i emocji, ale dziewczyny grały równo i stabilnie. Nie pozwoliły przeciwnikowi pograć i ustawiły cały mecz pod siebie. Było super! A co do Izy Lemańczyk, to nie ma się o co martwić, jeżeli chodzi o pozycję libero w Dąbrowie Górniczej - oceniła z uśmiechem Strasz. Faktycznie, jej następczyni w MKS-ie spisała się niezwykle dobrze; córka Magdaleny Śliwy popisała się kilkoma skutecznymi interwencjami i pewnie koordynowała współpracę bloku z obroną.
ZOBACZ WIDEO WTA Finals: znów bez Williams. Kontuzja barku Amerykanki (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
[event_poll=71447]