Ewelina Krzywicka: Mała satysfakcja jest, bo Chemik musiał przeciwko nam skorzystać ze swoich największych atutów

Siatkarki Pałacu Bydgoszcz doznały drugiej porażki w rozgrywkach Orlen Ligi 2016/2017. W sobotni wieczór, mimo ambitnej postawy, podopieczne Adama Grabowskiego nie sprostały Chemikowi Police. Gospodynie napsuły jednak sporo krwi rywalkom.

Przez półtora seta sobotniego spotkania siatkarki Pałacu Bydgoszcz posiadały inicjatywę, kompletnie zaskakując nie tylko miejscową publiczność, ale również rywalki. Mistrzynie Polski, mimo że były murowanym tego meczu, nie potrafiły znaleźć sposobu na dobrze dysponowane przeciwniczki. W połowie drugiego seta sympatycy ekipy znad Brdy przecierali oczy ze zdumienia, bowiem na tablicy wyników widniał rezultat 12:6 dla miejscowych, które wygrały również pierwszą odsłonę.

- Po pierwszym secie była nadzieja, że możemy coś więcej wywalczyć. Wiedziałyśmy, że jest szansa, bo fajnie rozpoczęłyśmy też drugą odsłonę. Niestety rywal dokonał zmian, zaczął trudniej zagrywać i pojawił się kłopot z rozegraniem. Wiadomo, że jeżeli takiej drużynie oddaje się łatwą piłkę to w odpowiedzi otrzymuje się strzała, którego trudno obronić - przyznaje Ewelina Krzywicka.

W obozie miejscowych, po zakończeniu pojedynku z Chemikiem Police, panował spory niedosyt. Pałacanki po raz drugi w sezonie doznały bowiem "pięknej" porażki. Wcześniej podopieczne Adama Grabowskiego były bliskie urwania punktów Polskiemu Cukrowi Muszyniance Muszyna.

- Na pewno mecz w Muszynie był w naszym zasięgu, bo mało zabrakło do zwycięstwa.  Rywalki jednak lepiej wytrzymały końcówki setów. Spotkanie z policzankami również nam nie wyszło. Mam nadzieję, że w kolejnych potyczkach zdobyte doświadczenie zaowocuje i będziemy potrafiły wyjść obronną ręką z trudnych sytuacji. Nie możemy się doczekać, kiedy w końcu punkty trafią w nasze ręce - uważa liderka Pałacu Bydgoszcz.

ZOBACZ WIDEO: Tego rekordu Polski nie pobito już od 36 lat. "Strasznie mnie to kręci"

24-latka nie ukrywa, że mimo braku zdobyczy punktowej, zespół jest częściowo usatysfakcjonowany swoją postawą. Trener Jakub Głuszak przed meczem planował bowiem oszczędzić największe gwiazdy: Annę WerblińskąJoannę Wołosz, Madelaynne Montano i Stefanę Veljković. W trakcie drugiego seta wspomniany kwartet musiał się jednak pojawić na boisku, bowiem wynik spotkania zaczął się mistrzyniom Polski wymykać z rąk.

- Jest pewna satysfakcja, że zmusiłyśmy przeciwnika do tego, aby na parkiecie pojawiły się jego największe gwiazdy. Pokazałyśmy Chemikowi, że aby nas pokonać trzeba mocno walczyć. Nie położyłyśmy się, nie oddałyśmy punktów za darmo. Fajnie, że tak wyszło. Szkoda tylko, że nie udało się urwać chociaż punktu - przyznaje przyjmująca Pałacu Bydgoszcz.

Kolejnym rywalem Pałacanek będzie zespół PTPS Piła. Ekipa z Wielkopolski jak dotąd nie zachwyca. Dla obu zespołów ten mecz będzie więc miał podwójne znaczenie.

- Wiemy nad czym musimy pracować i co poprawić. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie to wszystko wyglądało coraz lepiej. Jestem dobrej myśli. Naszym najbliższym przeciwnikiem będzie PTPS Piła, rywal zdecydowanie w naszym zasięgu. Chcemy tam zdobyć pierwsze punkty - zapowiada 24-latka.

Komentarze (0)