Po dwóch wygranych bez straty seta, Cuprum Lubin uległo ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle na jej terenie. Mistrzowie Polski wykorzystali wszystkie słabości przeciwnika. Miedziowi jednak nie robią z tej porażki tragedii, bo mierzyli się z zespołem o większym potencjale kadrowym.
Prezes Cuprum żałuje straconej szansy na punkty z mocnym przeciwnikiem. - Mieliśmy w planie zdobyć jakiekolwiek punkty w trzech meczach z ZAKSĄ, Resovią i Skrą. Staramy się to realizować. Oczywiście nie udało nam się w Kędzierzynie-Koźlu, ale wierzę, że uda nam się to w kolejnych spotkaniach. Nie ma o czym mówić, to był mistrz Polski, a my jesteśmy z całkiem innego poziomu. Szkoda, że się nie udało - mówi Tomasz Tycel.
Słabo w Hali Azoty spisał się Robert Täht. Estończyk do tej pory był wiodącą postacią drużyny. - Widać, że ZAKSA odrobiła lekcję odnośnie statystyki. Robert Taht był MVP dwóch poprzednich spotkań. Kędzierzynianie szczególnie na niego się nastawili. Akurat temu graczowi nie szło dobrze. Szkoda, że inni zawodnicy nie przejęli jego funkcji i nie udało nam się wygrać. Cały czas mamy jednak w pamięci to, gdzie jesteśmy my, a gdzie mistrz Polski - przyznaje sternik klubu z Dolnego Śląska.
Przed Cuprum kolejny wymagający rywal. W środę podopieczni Gheorghe Cretu zmierzą się u siebie z Asseco Resovią Rzeszów. Mimo porażki z ZAKSĄ, w drużynie nastroje są bardzo dobre. - Zdecydowanie możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość. W dwóch poprzednich pojedynkach gra naszych zawodników wyglądała bardzo fajnie. Z ZAKSĄ nie udało się ugrać żadnych punktów. W każdym secie byliśmy od nich o kilka oczek gorsi. W starciu z innymi zespołami z PlusLigi mamy duże szanse. Naszym celem jest przede wszystkim czwórka. Mistrz Polski jest na pewno w tej pierwszej trójce, więc są szanse, aby zameldować się w czwórce na koniec sezonu - kończy Tomasz Tycel.
ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"