Espadon Szczecin przeżył bolesne zderzenie z PlusLigą. Dotychczas beniaminek został pokonany 0:3 we wszystkich czterech kolejkach. Niebiesko-biali musieli zmierzyć się z trzema medalistami mistrzostw Polski i wzmocnioną ONICO AZS Politechniką Warszawską.
- Widać gołym okiem, że terminarz nam nie sprzyja - powiedział Bartłomiej Kluth, atakujący Espadonu. - Graliśmy z najsilniejszymi klubami w Polsce. Poprzeczka została nam zawieszona bardzo wysoko i choć teoretycznie później powinno być nam łatwiej, to przecież każda drużyna ma swoje ambicje, chce wygrywać i walczyć o medale. Nie ma się co nastawiać na łatwiejszą przeprawę.
Poprzednim rywalem Espadonu była PGE Skra Bełchatów. Szczecinianie doprowadzili do walki na przewagi w dwóch partiach i mieli kilka piłek setowych. Zdobyli w tym spotkaniu najwięcej małych punktów od początku sezonu.
- Walka punkt za punkt ze Skrą to dowód, że poprawiamy naszą grę. Ten przeciwnik zawsze stawia wysokie wymagania niezależnie od tego, w jakim gra składzie. Jeżeli drużyna jest w stanie się jej przeciwstawić, posiada potencjał - zauważył Kluth.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?
- Zabrakło nam trochę szczęścia w końcówkach setów ze Skrą. Dawid Murek powiedział słusznie, że biednemu wiatr wieje w oczy. Teraz trzeba przełożyć lepszą grę na wyniki, zacząć punktować w PlusLidze. Mam nadzieję, że już niebawem tak się stanie - dodał atakujący.
W środę o godzinie 19 Espadon zagra po raz pierwszy na wyjeździe, a jego przeciwnikiem będzie Lotos Trefl Gdańsk. Kluth został wypożyczony stamtąd do Szczecina i nie ukrywa, że chce wrócić w przyszłości do macierzystego klubu.
- W ostatnich dniach pracowaliśmy nad końcówkami setów, zagrywką, eliminowaliśmy błędy własne. W siatkówce ważne są cierpliwość i staranność w każdej akcji. Musimy być dokładni przy wystawie z wysokiej piłki, nawet w najprostszych sytuacjach, ponieważ one często decydują o wynikach.