W środę poznaliśmy grupy II rundy europejskich kwalifikacji do mistrzostw świata 2018 siatkarzy. Jednym z krajów, który musi przez te eliminacje przechodzić, są Francuzi. Jako najwyżej sklasyfikowany zespół europejski według rankingu CEV, znaleźli się w grupie A. Poza tym będą jednym z sześciu gospodarzy turniejów kwalifikacyjnych. Przypomnijmy, że tylko zwycięzca zapewni sobie bezpośredni awans. Drużyny z drugich miejsc zagrają dodatkowy turniej w sierpniu 2017 roku.
Oczywiście Laurent Tillie, trener francuskiej reprezentacji, jest z takiego obrotu spraw zadowolony. - Bardzo dobrze, że związek zebrał się w sobie i zagramy ten turniej u siebie, po to, by wykorzystać wszystkie płynące z tego tytułu korzyści. To jest bardzo ważne, bo sprawa awansu rozstrzygnie się dla nas praktycznie w dwóch meczach: z Niemcami i Turcją. Będziemy potrzebować tutaj wsparcia publiczności - przyznał szkoleniowiec.
To prawda, że reprezentacja Niemiec będzie głównym rywalem Francuzów, w końcu to siódma drużyna europejskiego rankingu i brązowy medalista ostatnich mistrzostw świata. A medal ten Niemcy wygrali… pokonując trójkolorowych. Nie mniej jednak Les Bleus będą musieli uważać na pozostałych grupowych rywali, czyli Turcję, Ukrainę, Azerbejdżan i Islandię. - Uważam, że znaleźliśmy się w trudnej grupie - ocenił trener.
Z tego zestawienia Tillie szerzej skomentował dwóch rywali. - Z Niemcami będzie bardzo trudno, to trzecia drużyna poprzednich mistrzostw. To zespół, który zarówno posiada technikę, jak i bardzo dobre warunki fizyczne. Z łatwością się zakwalifikowali do przyszłorocznych mistrzostw Europy grając bardzo dobrą siatkówkę. Trzeba będzie też uważać na Turcję, która pnie się rankingach i tu też nie będzie łatwo - przestrzegł trener reprezentacji Francji.
ZOBACZ WIDEO "1 na 1 - walka na style". Działo się na planie!