Obie drużyny do tego spotkania przystępowały z dorobkiem trzech zwycięstw. Wyżej w tabeli sklasyfikowani byli kielczanie, którzy zapowiadali chęć rehabilitacji za porażkę w trzech setach w starciu przeciwko Indykpolowi AZS-owi Olsztyn. Częstochowianie uskrzydleni byli trzema zwycięstwami w czterech ostatnich meczach, co znacznie poprawiło atmosferę w zespole.
Gra obu drużyn w inauguracyjnej partii falowała. Częstochowianie odskakiwali przeciwnikom na trzy-cztery punkty, a następnie siatkarze Effectora błyskawicznie doprowadzali do wyrównania. AZS prowadził już nawet 17:13, ale dzięki dobrej grze Macieja Pawlińskiego w bloku i ataku, gospodarze nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Akademikom na nic zdała się zmiana atakującego: Pawła Adamajtisa zastąpił Oleksandr Grebeniuk. Ostatecznie zespół z województwa świętokrzyskiego wygrał do 22.
- Effector poprawił się w ofensywie. Graliśmy z nimi w sparingu przed sezonem i wygraliśmy. Pomogło im przyjście Andricia - powiedział przed meczem środkowy AZS-u, Michał Szalacha. W drugim secie dał o sobie znać chorwacki atakujący. Kielczanie błyskawicznie uzyskali pokaźną przewagę (7:2), a pomogła im w tym intuicja trenera Dariusza Daszkiewicza, który dwukrotnie prosił o challenge, a sędziowie zmieniali decyzję na korzyść Effectora. Częstochowianie starali się odrabiać straty, ale jeśli już zbliżyli się do rywali na jeden-dwa punkty, to popełniali proste błędy i przewaga kielczan ponownie rosła.
W poprzednich meczach Effector przyzwyczaił do tego, że po 10-minutowej przerwie spisywał się gorzej niż w pierwszych dwóch setach. Tak było również w starciu z Akademikami z Częstochowy. Wiodącą postacią w zespole spod Jasnej Góry był Mykoła Moroz, który swoimi atakami napędzał grę AZS-u, choć nie ustrzegł się również prostych błędów. Goście już na początku seta wypracowali sobie zaliczkę, którą systematycznie powiększali. Maksymalnie wyniosła ona 6 "oczek" (13:19), wtedy właśnie dzięki zagrywkom Jędrzeja Maćkowiaka do gry - na chwilę - wrócili kielczanie, odrabiając trzy punkty. AZS nie dał sobie wyszarpać triumfu w trzeciej odsłonie i wygrał ją do 19.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: W Czarnogórze czeka nas młyn
W czwartej odsłonie kielczanie byli już bardziej skoncentrowani, mieli przewagę, którą utrzymywali przez niemal całego seta. Swoje pięć minut miał Konrad Formela, który popisywał się skutecznymi atakami z trudnych piłek. Przy stanie 20:18 dla Effectora sędziowie wskazali aut po ataku Formeli, ale trener Daszkiewicz poprosił o challenge, a decyzja została zmieniona. Był to kluczowy moment seta. Effector nie dał sobie wyszarpać czwartego triumfu w sezonie.
[event_poll=71093]
Effector Kielce - AZS Częstochowa 3:1 (25:22, 25:21, 19:25, 25:21)
Effector: Komenda, Wohlfahrtstatter, Pawliński, Andrić, Wachnik, Maćkowiak, Sobczak (libero) oraz Antosik, Więckowski, Formela, Bućko.
AZS: Polański, Wawrzyńczyk, Szalacha, Adamajtis, Szymura, Buczek, A. Kowalski (libero) oraz Grebeniuk, Janus, Moroz, T. Kowalski, Buniak.
MVP: Marcin Komenda (Effector Kielce).
Łukasz Witczyk z Chęcin