Do spotkania jako faworyci podeszli gospodarze, którzy ostatnio wygrali z AZS-em Częstochowa. Będzinianom marzyła się wygrana za trzy punkty i już od pierwszej piłki udowadniali, że są w stanie pokonać rywali.
Zawodnicy MKS-u zanotowali perfekcyjny początek spotkania. Szybko zbudowali przewagę dzięki atakom z różnych stref boiska (6:1). Szkoleniowiec BBTS-u chciał przerwać dobrą serię gospodarzy i wybić ich z rytmu dwukrotnie prosząc o czas, ale na nic to się zdało.
Siatkarze z Bielska-Białej byli w marazmie, który pogłębiał się z kolejnymi akcjami. Sytuację przyjezdnych pogarszał fakt, że będzinianie coraz lepiej zagrywali. Po kilku punktowych serwisach Artura Ratajczaka trener Miroslav Palgut wprowadził na boisko Bartosza Janeczeka, Milosa Vemića i Krzysztofa Bieńkowskiego.
Zmiany nie przyniosły jednak poprawy gry bielszczan. Zagłębianie z łatwością wygrali seta popisując się kilkoma efektownymi zagraniami ze środka siatki (25:12).
ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk: nie zasłużyłam na półfinał
Poprawy dyspozycji gości nie było widać na początku drugiej partii. Będzinianie wykorzystywali niemoc rywali. Łukasz Kozub często korzystał z usług swoich środkowych, a oni odwdzięczali się dynamicznymi atakami (6:3).
W końcu, po kolejnych reprymendach trenera, BBTS ruszył do odrabiania strat. Bielszczanie ustawili dobry blok, w ataku nieźle spisywał się Bartłomiej Grzechnik, ale po ich stronie wciąż było zbyt wiele błędów (14:10).
To sprawiło, że MKS swobodnie kontynuował grę. Na coraz więcej finezji pozwalał sobie Kozub i chociaż nie zawsze to przynosiło zamierzony efekt, to i tak pomyłki nie miały większego znaczenia, bo goście grali przeciętnego poziomu (25:19).
Trzeci set rozpoczął się zupełnie inaczej niż wcześniejsze partie. Bielszczanie nawet przez chwilę prowadzili, ale będzinianie czuli już, że są o krok od zwycięstwa za trzy punkty, więc wzięli się do odrabiania strat.
MKS szybko wyrównał, a potem wypracował prowadzenie. Duży wpływ miało na to słabe przyjęcie przewodników. Kolejne błędy bielszczan odbierały siatkarzom Miroslava Palguta ochotę do gry (18:8).
Dotknięcia siatki, zepsute zagrywki, niedokładne przyjęcia w szeregach BBTS-u - to wszystko sprawiło, że końcówka trzeciej odsłony, tak jak cały mecz, była bardzo jednostronna. Gospodarze praktycznie bez wysiłku doprowadzili korzystny wynik do końca meczu.
MKS Będzin - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:12, 25:19, 25:13)
MKS Będzin: Rejno, Araujo, Waliński, Kozub, Ratajczak, Roberts, Potera (libero)
BBTS Bielsko Biała: Rejno, Araujo, Waliński, Kozub, Ratajczak, Roberts, Potera (libero) oraz Janeczek, Vemić, Bieńkowski, Modzelewski
MVP: Artur Ratajczak
[event_poll=71128]