Spotkanie pomiędzy czwartą i ósmą drużyną PlusLigi zwiastowało ogromne emocje. Radomianie podejmowali w swojej hali rewelację sezonu, zespół, który niespodziewanie pourywał punkty faworytom. Gospodarze zaś po złym początku sezonu ostatnio zasygnalizowali wzrost formy i wygrali trzy mecze z rzędu.
I faktycznie w pierwszym secie emocji nie zabrakło. W początkowych akcjach Lukas Kampa mocno eksploatował Salvadora Hidalgo Olivę i nie zawsze taka jednostajna gra przynosiła rezultat. Jednak początkowo to goście pozostawali na prowadzeniu. W połowie seta radomianie zaprezentowali szereg udanych akcji. Sporo kończył Bartłomiej Bołądź i to dzięki niemu jego zespół odskoczył na 14:11.
Jednak i podopieczni Roberta Prygla nie ustrzegli się błędów, a po skutecznym zagraniu Hidalgo Olivy jastrzębianie doprowadzili do remisu. Walka o wygraną rozgorzała na nowo. Sporo piłek dostawali środkowi Czarnych i prawie wszystkie zamieniali na punkty. Wynik seta rozstrzygnął się w samej końcówce, najpierw Bartłomiej Bołądź zepsuł zagrywkę, a w chwilę później atak z drugiej linii skończył Oliva.
Drugą partię lepiej rozpoczęli Czarni, ale po serii dobrych zagrań środkowych Jastrzębskiego Węgla i bloku Olivy, to goście mieli dwa punkty przewagi. Radomianie szybko jednak odrobili straty i znowu oglądaliśmy zaciętą walkę na parkiecie. Jako pierwsi piłkę setową po ataku Wojciecha Żalińskiego mieli gospodarze, ale wybronił ją skutecznym atakiem Grzegorz Kosok. Miejscowi mieli jeszcze kilka szans na zakończenie seta, udało się dopiero za czwartym razem. Patryk Strzeżek zepsuł zagrywkę, a następnie na radomski blok nadział się Salvador Hidalgo Oliva.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
Na początku trzeciego seta w szeregach przyjezdnej drużyny punktował głównie kubański przyjmujący. Nic dziwnego, że dostawał większość piłek, skoro nadal wystąpić nie mógł Maciej Muzaj, a Patryk Strzeżek radził sobie bardzo przeciętnie. Z czasem do zdobywania punktów dołączył też Scott Touzinsky. Po asie Wojciecha Sobali goście prowadzili już 8:4. I kiedy wydawało się, że stracą prowadzenie, dały o sobie znać błędy po stronie radomian. Z Czarnych jakby uszło powietrze, a podopieczni Marka Lebedewa rozkręcali się i powiększali przewagę. Na tyle skutecznie, że wygrali tę odsłonę do 16.
W czwartej partii od początku zarysowywała się lekka przewaga gości. Serią punktowych bloków popisał się Grzegorz Kosok. Na boisko wrócił Bartłomiej Bołądź, któremu pod koniec poprzedniej partii trener dał odpocząć i popatrzeć z dystansu na mecz. Nie do końca to pomogło, bo atakujący grał w kratkę, przeplatając udane zagrania tymi zepsutymi. A po drugiej stronie siatki coraz śmielej grał Touzinsky. Kilka ważnych punktów dołożył Oliva, udowadniając razem ze swoim amerykańskim kolegą, że można wygrać spotkanie, grając praktycznie bez atakującego. Dla radomian to pierwsza porażka po serii trzech zwycięstw.
Cerrad Czarni Radom - Jastrzębski Węgiel 1:3 (23:25, 28:26, 16:25, 23:25)
Cerrad: Bołądź, Żaliński, Kędzierski, Kohut, Smith, Fornal, Watten (libero) oraz Ostrowski, Ziobrowski, Wiese, Gonciarz, Zwiech
Jastrzębski: Strzeżek, Kosok, Touzinsky, Kampa, Sobala, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Ernastowicz
MVP: Scott Touzinsky (Jastrzębski Węgiel)
[event_poll=71148]