W zespole AZS Częstochowa nie ma drugiego trenera, dlatego rozchorowanie się Michała Bąkiewicza tuż przed spotkaniem z Espadonem Szczecin było większym problemem niż dla innych drużyn PlusLigi. Na szczęście dla częstochowian, dyrektor sportowy Ryszard Bosek, mający w swojej karierze liczne doświadczenia w roli szkoleniowca, był zdrowy i mógł zastąpić Bąkiewicza.
Jednak samo zdrowie nie jest wystarczające, aby zgodnie z regulaminem PLPS móc prowadzić drużynę w spotkaniu ligowym. Trzeba spełnić inne warunki. - Zgodnie z przepisami osobą prowadzącą zespół musi być ktoś, kto ma licencję trenera PZPS oraz podpisaną umowę z danym klubem - mówi Kamil Składowski, rzecznik PLPS.
Licencję trenera PZPS otrzymuje się po zdaniu egzaminu. Jest on organizowany kilka razy do roku i ma formę testu składającego się ze 100 pytań. Uznaje się egzamin za zdany, jeżeli uczestnik odpowie pozytywnie na minimum 65 procent z nich i otrzymuje wtedy tytuł "Trenera piłki siatkowej PZPS" oraz roczną licencję na prowadzenie zespołu. Dalsze licencje trener otrzymuje po spełnieniu wymogów regulaminu przyznawania licencji (obecnie jest to udział w corocznych licencyjnych konferencjach dokształcających).
Podczas meczu w Szczecinie niezdolny do prowadzenia spotkania był tylko jeden trener drużyny. Można sobie jednak wyobrazić sytuację, kiedy na przykład grypa żołądkowa dopadnie i pierwszego szkoleniowca i jego asystenta, a zawodnicy będą zdrowi. Co się dzieje w takiej sytuacji?
- W historii PlusLigi nigdy się to nie zdarzyło, ale oczywiście jest możliwe. Drużyna może zagrać w meczu ligowym, jeżeli ma odpowiednią liczbę zawodników, więc jeżeli gracze są zdrowi, to nie ma mowy o walkowerze. Jeżeli nie ma w klubie ani jednej zdrowej osoby z licencją trenerską PZPS, to zespół w takiej sytuacji prowadzi kapitan drużyny i to on podejmuje wszystkie decyzje, które normalnie podejmuje szkoleniowiec - tłumaczy Składowski.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra