- Ostatnio przygotowywaliśmy się głównie pod mecz z Espadonem - zapewnił Michał Szalacha, środkowy AZS Częstochowa. Przyjezdni mieli trudności logistyczne w Szczecinie, a ponadto z powodu choroby nie poprowadził ich Michał Bąkiewicz. Po stronie Espadonu inne problemy. Kontuzje wyeliminowały Danaiła Miluszewa i Macieja Zajdera, a Łukasz Perłowski ledwo truchtał.
Gdy już rozpoczął się mecz, kłopoty ściągał na siebie Bartłomiej Kluth. Atakujący Espadonu nie skończył czterech akcji. Znacznie skuteczniejsi byli siatkarze z Częstochowy, którzy wyszli na prowadzenie 4:1. Przewagę trzech punktów utrzymywali przez kilka minut aż Veljko Petković kiwnął w blok, a Gałązka został zatrzymany na środku siatki. W ten sposób Akademicy zdystansowali rywali 14:9 i z podobną zaliczką dotrwali do końca seta.
Espadon przegrał pierwszego seta we własnej hali jak w każdym poprzednim meczu. Druga partia została zainicjowana długą akcją, po której gospodarze już cieszyli się ze skutecznego, potrójnego bloku, ale po weryfikacji wideo sędziowie przyznali punkt AZS Częstochowa. Po zamieszaniu za ciosem poszli nagrodzeni i mieli skromne prowadzenie aż od stanu 6:8. Wówczas Espadon zdobył punktów siedem, a AZS jeden. Serwował Michał Ruciak i kosmiczna seria MVP meczu pozwoliła beniaminkowi wyrównać na 1:1 w setach.
Po stronie Espadonu najlepiej wyglądali Ruciak i Marcin Wika, a dla zespołu w zielonych strojach najwięcej punktów zbierali Rafał Szymura i Oleksandr Grebeniuk. W trzecim secie strzelby obu drużyn miały podobną siłę rażenia. W końcu kosa AZS Częstochowa trafiła na kamień w postaci bloku szczecinian. Na domiar złego Grebeniuk pomylił się na prawym skrzydle w najważniejszym momencie partii. Espadon wyszedł na prowadzenie 23:21, a po chwili 25:23.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy
Pod ścianą znalazł się AZS Częstochowa. Goście musieli wywrzeć presję na Espadonie i zagrać ofensywnie. Prowadzili od początku czwartego seta aż zmusili trenera Milana Simojlovicia do premierowej zmiany. Za Petkovicia wszedł na rozegranie Michał Sladecek i co prawda na moment odmienił grę Espadonu, ale podopieczni Boska ostudzili impet Słowaka i doprowadzili do tie-breaku. Tę partię wygrali 25:19.
W decydującym secie lepsza 15:10 okazała się drużyna ze Szczecina. Dzięki dwóm punktom uciekła z dna PlusLigi, ale na wyprzedzenie AZS Częstochowa to za mało. Kibice obecni w hali wyskoczyli z miejsc po pojedynczym bloku Bartosza Cedzyńskiego na 11:8, a to był tylko początek decydujących, genialnych zapór Espadonu.
Espadon Szczecin - AZS Częstochowa 3:2 (21:25, 25:20, 25:23, 19:25, 15:10)
Espadon: Petković, Wika (15), Ruciak (11), Gałązka (3), Cedzyński (7), Kluth (13), Mihułka (libero) oraz Sladecek
AZS: T. Kowalski (1), Moroz (8), Szymura (14), Szalacha (2), Buniak (8), Grebeniuk (11), A. Kowalski (libero) oraz Buczek (2), Wawrzyński (3), Janus (2), Adamajtis (1)
MVP: Michał Ruciak (Espadon)
[event_poll=71144]