W dwunastej kolejce PlusLigi Jastrzębski Węgiel odniósł bardzo istotne, wyjazdowe zwycięstwo (3:1) nad Cerrad Czarnymi. Ten mecz był bardzo ważny dla Lukasa Kampy, który jeszcze w zeszłym sezonie występował w drużynie z Radomia. - Tak jak się spodziewałem, to było bardzo trudne spotkanie. Ciężko grać w radomskiej hali jako rywal Czarnych. Cieszę się, że przetrwaliśmy i wytrzymaliśmy presję ze strony kibiców gospodarzy - podkreślił po zakończeniu zawodów.
Rozgrywający spędził w klubie z województwa mazowieckiego dwa lata. - Jestem zadowolony, że mogłem wrócić do Radomia. Rozpoznałem na trybunach wiele znajomych twarzy, zostałem ciepło przywitany. Mam bardzo miłe wspomnienia związane z grą tutaj. Życzę Czarnym jak najlepiej. Wygrali trzy ostatnie spotkania, ale z nami ta seria się skończyła - zaznaczył.
Co, zdaniem niemieckiego siatkarza, okazało się kluczem do sukcesu w hali MOSiR? - To, że byliśmy cierpliwi. Próbowaliśmy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku, nie popełniając przy tym zbyt dużej liczby błędów własnych. W trzeciej i czwartej partii przeciwnicy popełnili zbyt dużo pomyłek w polu serwisowym, a to z kolei zdjęło trochę presję z nas - odpowiedział.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy
- Wiedzieliśmy, że jeśli będziemy grać spokojnie, czasami nawet zrezygnować z ryzyka na rzecz bezpieczniejszej zagrywki i damy pograć naszym blokującym, to będziemy mieć szanse na zwycięstwo. Jeśli dalibyśmy nadzieję Czarnym i pozwolili im powrócić do gry, najprawdopodobniej by nas pokonali - kontynuował Kampa.
Po kilku miesiącach od opuszczenia Czarnych siatkarz Jastrzębskiego Węgla mógł zaprezentować się przed radomskimi kibicami. Nie podchodził jednak do tego spotkania w jakiś szczególny sposób. - Potraktowałem ten mecz jak każdy inny. Oczywiście pojawiły się dodatkowe emocje przed spotkaniem, ponieważ spędziłem tutaj dwa wspaniałe lata, ale przygotowania przebiegały tak, jak do innych pojedynków - zakończył.