Faworytem tej konfrontacji byli siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego zajmowali ósmą pozycję w ligowej tabeli, a w swoim dorobku mieli sześć zwycięstw. Z kolei AZS Częstochowa to jeden z outsiderów rozgrywek PlusLigi, który dotychczas wygrał zaledwie trzy pojedynki. Częstochowianie nad morze jechali jednak z chęcią walki o punkty, a swoją dobrą formę pokazali w potyczce przeciwko PGE Skrze Bełchatów, którą co prawda przegrali 1:3, ale w pierwszym secie udowodnili, że stać ich na dobrą grę.
Początek pierwszej partii był sporym zaskoczeniem dla kibiców oglądających to spotkanie. AZS mecz rozpoczął z wysokiego "C", od prowadzenia 4:0. Przewagi tej nie oddał do końca seta, a nawet momentami potrafił ją powiększyć do sześciu "oczek" (12:6). Dobrze dysponowany był Oleksandr Grebeniuk. Ukraiński atakujący kończył nawet trudne piłki i dawał AZS-owi kolejne punkty. Gdańszczanie długo nie mogli rozszyfrować gry rywali i ostatecznie w pierwszym secie musieli uznać wyższość niżej notowanego przeciwnika.
Przegrana w pierwszej odsłonie podziałała mobilizująco na graczy Lotosu Trefla Gdańsk. Kilka wskazówek udzielonych przez trenera Anastasiego poskutkowało i to gdańszczanie nadawali ton w drugim secie. Od pierwszych akcji gospodarze dominowali i systematycznie powiększali swoją przewagę. Motorem napędowym ich akcji był Damian Schulz. Trener AZS-u, Michał Bąkiewicz, grę swojej drużyny próbował odmienić zmianami, ale na nic się to zdało. Lotos Trefl rozbił Akademików 25:15.
Drugi set był dla częstochowian prawdziwym zimnym prysznicem, który szybko sprowadził ich na ziemie. Trzecia partia była bardzo wyrównanym widowiskiem, w którym żadna z drużyn długo nie potrafiła wywalczyć sobie przewagi. Znów liderem biało-zielonych był Grebeniuk, a gdańszczanie w ataku wykorzystywali zarówno środkowych, jak i skrzydłowych. W końcówce Lotos Trefl odskoczył rywalom na trzy punkty (19:16) i był to kluczowy moment seta. Po akcji Michała Masnego i Mateusza Miki gospodarze nabrali pewności siebie, a po chwili reprezentant Polski posłał as serwisowy. Lotos Trefl tego seta wygrał do 18, choć jeszcze kilka minut wcześniej na tablicy wyników było po 16.
Po przegranej i kiepskiej grze w końcówce trzeciej partii częstochowianie stracili wiarę w końcowy sukces. Lotos Trefl od początku czwartej odsłony uzyskał kilka "oczek" przewagi. AZS był bezradny, a trener Bąkiewicz znów reagował zmianami, lecz nie przyniosły one najmniejszego efektu. Gdańszczanie odnieśli przekonujące zwycięstwo, choć o pierwszej partii będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Żartobliwie można stwierdzić, że na ten mecz dotarli dopiero na początku drugiego seta.
[event_poll=71161]
Lotos Trefl Gdańsk - AZS Częstochowa 3:1 (22:25, 25:15, 25:18, 25:19)
Lotos Trefl Gdańsk: Masny, Mika, Paszycki, Schulz, Hebda, Grzyb, Gacek (libero), Majcherski (libero) oraz Niemiec, Stępień, Romać, Pietruczuk.
AZS Częstochowa: Kowalski T., Polański, Moroz, Szymura, Grebeniuk, Janus, Kowalski A. (libero) oraz Buczek, Adamajtis, Szlubowski, Wawrzyńczyk.
MVP: Mateusz Mika (Lotos Trefl Gdańsk).
ZOBACZ WIDEO Karol Kłos wspiera "Szlachetną Paczkę" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}