Siatkarze i siatkarki nie mają zbyt dużo wolnego, bowiem PlusLiga, a także puchary europejskie powodują, że terminarz jest napięty. Po świętach dojdą jeszcze rozgrywki Pucharu Polski.
Jednak Kaja Grobelna będzie miała okazję, by odpocząć od siatkówki. - Mamy cztery dni wolnego i to na pewno nam pomoże, przede wszystkim samo spotkanie z rodziną. To naładuje nasze baterie od nowa. Ostatni okres był bardzo ciężki - przyznała atakująca Budowlanych Łódź. Dzięki temu, że jej brat Igor również gra w Polsce, rodzeństwo ma więcej okazji do spotkań niż we wcześniejszych latach. - Już bywało tak, że miałam dwa dni wolne i widzieliśmy się z Igorem. Byłam u niego przed świętami i było mi to bardzo potrzebne, wydaje mi się, że jemu też - podkreśliła.
Kiedy Kaja i Igor byli mali, chodzili razem do szkoły. Podczas jednej z kłótni powiedział o dwa lata młodszej siostrze, że święty Mikołaj nie istnieje. - Poskarżyłam się wtedy dyrektorce szkoły. Doszło wtedy do rozmowy między mną, dyrektorką a bratem. Zapytała go czy to prawda, Igor powiedział, że nie, a ja oczywiście mówiłam "tak, to prawda". Śmiejemy się teraz z tego, bo byliśmy małymi dziećmi. To zabawna historia, teraz już bym tak nie zrobiła - wyjawiła zawodniczka.
- Chciałam się pochwalić koleżankom swoją wiedzą. Usłyszała to nauczycielka, a później doszło do dyrekcji. Tak się to wszystko zaczęło - dodała.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
W Belgii jest ciekawa tradycja dotycząca 6 grudnia. Tam dzieci również otrzymują w tym dniu prezenty. - Czarne Pitki pomagają świętemu Mikołajowi. To jest taka dodatkowa postać w Belgii. Trzeba zostawić buta przed spaniem koło łóżka, a w nim marchewkę - dla Mikołaja, cukier dla konia i piwo dla pomocników - wyjaśniła siatkarka.
Podczas Wigilii w Belgii panują nieco inne zwyczaje. - W Polsce jest tradycyjnie 12 potraw bezmięsnych, a w Belgii jest na odwrót. Tam je się mięso, jest ciepła płyta, na której jest ono serwowane. Nie ma tam tradycji z liczbą potraw - powiedziała zawodniczka. - Ja jestem przyzwyczajona do polskich świąt, a w tym roku spędzę je w domu, w Radomiu. Rodzice przyjeżdżają, brat oczywiście też.