Spośród zawodników pełniących zazwyczaj w kędzierzyńskiej ekipie role drugoplanowe, rywalizację ze szczecinianami w wyjściowym ustawieniu rozpoczęli środkowy Patryk Czarnowski, przyjmujący Kamil Semeniuk oraz atakujący Dominik Witczak.
Ten ostatni nie miał na swojej pozycji nominalnego zmiennika, ponieważ z powodu kontuzji w kadrze meczowej nie znaleźli się Dawid Konarski i Grzegorz Bociek. W dalszej części pojedynku swoją szansę otrzymał rozgrywający Grzegorz Pająk, który spędził na boisku między innymi całego trzeciego seta. Na kilka piłek w drugiej odsłonie pojawił się też drugi libero Korneliusz Banach.
- Nigdy nie robimy jednocześnie zmian na wszystkich polach. Staramy się być czujni, żeby nie oddać rywalom inicjatywy. Dlatego też między innymi, chociaż zobaczyliśmy wielu zawodników, rozpoczęliśmy mecz z Benjaminem Toniuttim. Kolejne roszady następowały, kiedy nasza gra była odpowiednio ustabilizowana. Kornel jest gotowy do gry, ale musimy pamiętać, że to Paweł Zatorski jest naszym pierwszym libero - wytłumaczył Oskar Kaczmarczyk, asystent trenera ZAKSY Ferdinando De Giorgiego.
Mimo licznych rotacji personalnych, mistrzowie Polski całkowicie kontrolowali przebieg pojedynku z beniaminkiem. Jedyny poważniejszy przestój zanotowali przy stanie 22:18 w trzecim secie, kiedy to po kilku ich błędach własnych nagle zrobiło się 22:22. Sztab szkoleniowy ekipy z Kędzierzyna-Koźla zachował jednak spokój, dając mocno przemeblowanej drużynie okazję do sprawdzenia się pod nieco większym ciśnieniem.
- Chcemy w każdym spotkaniu grać jak najlepiej i wygrywać jak najwyżej, ale jeśli podejdziemy do pewnych spraw zbyt asekuracyjnie, to nigdy nie dowiemy się, jak dany zawodnik zachowa się w stresującym momencie. Są takie momenty w meczu, kiedy człowiek czuje, że traci się kontrolę nad jego przebiegiem. Nam przydarzyła się natomiast jedynie chwila nierównej gry, dlatego pozostaliśmy na boisku w niezmienionym składzie. To był dobry sprawdzian dla kilku graczy - podsumował Kaczmarczyk.
ZOBACZ WIDEO Rafał Kot: decyzja Łukasza Kruczka zabolała Maćka