ONICO AZS Politechnika Warszawska mimo prowadzenia w meczu 1/8 Pucharu Polski ostatecznie musiała uznać wyższość Effectora Kielce i nie awansowała do ćwierćfinału tych rozgrywek.
- Dotychczas nie traktowaliśmy w Warszawie rozgrywek Pucharu Polski bardzo poważnie, często wychodziliśmy na te mecze rezerwowym składem albo rozgrywaliśmy te mecze gdzieś poza Warszawą, ale w tym roku bardzo chcieliśmy to spotkanie wygrać. Nie jako wstęp do zdobycia Pucharu Polski, ale żeby zwyciężyć po prostu, bo tego nam ostatnio brakuje - przyznał Jakub Bednaruk. - Myślę, że wygranie z Effectorem bardzo by nam pomogło przed ligowym meczem w Bydgoszczy i z tego względu to było ważne. Nie udało się.
Drugi i trzeci set były bardzo dobre w wykonaniu Inżynierów, w trzecim całkowicie zdominowali rywali. Jednak nie byli w stanie postawić kropki nad i w czwartej odsłonie. - Przed tym czwartym setem powiedziałem zespołowi, że mocna drużyna prowadząc 2:1 w setach robi od razu 10:5 i wybija przeciwnikowi z głowi wszelkie myśli o wygraniu spotkania. A słaba drużyna jest zachwycona tym, że prowadzi i że wygrała trzeciego seta do 14 i daje się rywalom rozegrać. I jak widać jesteśmy jeszcze mentalnie niegotowi na dobijanie przeciwnika, ręka nam drży. Ucieka nam pewność siebie, tego nie było w minionych sezonach. W czwartym secie popełniliśmy osiem błędów, tak się nie da wygrać - ocenił szkoleniowiec.
Bednaruk widzi dużo niedociągnięć w grze swoich podopiecznych. - Popełniliśmy za dużo drobnych błędów. Dogrywamy na pierwszy metr a nie perfekcyjnie, wystawiamy piłkę sytuacyjną tak, że atakujący ma utrudnioną sytuację - masę takich małych drobiazgów, z których tak naprawdę składa się jakość gry. Raz ktoś zapomni o taktyce, raz skoczy źle w bloku, raz się źle ustawi w obronie - niby szczegół, a potem to wszystko się kumuluje i przegrywamy czwartego seta i tie break - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
W zespole Inżynierów nadal nie ma Pawła Zagumnego, a z powodu bólu palca w trakcie spotkania z Effectorem musiał zejść z boiska Guillaume Samica. - Nadal męczymy się z własną grą, wiadomo, że mamy swoje problemy. Jeszcze jak się okaże, że kontuzja palca Samiki jest poważna, to naprawdę uznam, że mamy ogromnego pecha w tym sezonie. Paweł Zagumny wciąż nie jest zdolny do gry, nie zaczął nawet trenować. Akurat niestety jego kontuzja przypadła na mecze z równorzędnymi przeciwnikami, z którymi powinniśmy walczyć o punkty. Prognozy były takie, że miał wrócić na mecz w Bydgoszczy, ale niestety nie jest to już młody zawodnik i wszystko się goi wolniej niż się spodziewaliśmy. Cierpliwie czekamy na jego powrót zdrowia - powiedział Bednaruk.
Dodał też, że brak Pawła Zagumnego nie jest przyczyną porażki, bo akurat w tym spotkaniu Jan Firlej poradził sobie bardzo dobrze. - Zagrał dobrze, nie mam do niego zastrzeżeń. Tylko obecność Gumy na boisku daje całej drużynie pewność siebie, której bez niego nam brakuje. I również nieco więcej jakości w grze mamy z Gumą. Doceniam, że Firlej się stara, robi postępy, bardzo dużo czasu poświęcamy na analizę jego zagrań i decyzji po meczach. Ale to jest rocznik 96 i on nie da drużynie, tyle co Guma. A jak wypadnie jeszcze Samik, to najstarsi na boisku będą 28-letni środkowi - ocenił trener.
- Odpadliśmy w Pucharze Polski, jak co roku, teraz liczy się teraz tylko liga. A przede wszystkim mecz w Bydgoszczy, który musimy wygrać. Będzie ciężko, bo nie jesteśmy faworytem. Bez Zagumnego nie jesteśmy faworytem w żadnym meczu w ogóle, z żadnym przeciwnikiem. Zespół był tworzony pod Gumę i bez niego jesteśmy słabsi - postawił sprawę jasno Bednaruk.