Maciej Pawliński (Jadar Radom): Był to mecz nerwów, podobnie jak ten pierwszy. Wyszliśmy na boisko bardzo zmotywowani, ale też spięci i było to widać po naszej grze. Popełniliśmy sposo błędów w przyjęciu, w ataku i przegraliśmy tego seta. Moim zdaniem przełomowym był natomiast drugi set. Gdańsk nie wykorzystał wspaniałej sytuacji, aby wygrać tego seta i wygrać cały mecz. My wygrywając końcówkę uwierzyliśmy, że wyjedziemy jako zwycięzcy. Tak też się stało. Wygrana stawia nas w bardzo dobrej sytuacji. Kolejne dwa mecze będą rozegrane w Radomiu i myślę, że damy radę wygrać, chociaż jest to sport. Trefl tanio skóry nie sprzeda, ale mam nadzieję, że nie wrócimy już do Gdańska i zakończymy rywalizację w Radomiu.
Łukasz Kruk (Trefl Gdańsk): Zgadzam się z tym, że był to mecz nerwów dla obu drużyn. Niestety dopuściliśmy Jadar do gry w drugim secie. Gdybyśmy tego nie zrobili, to mecz byłby wygrany za trzy punkty. Popełniliśmy serię pięciu-sześciu prostych błędów, doprowadzając do nerwowej końcówki. Niestety się nie udało. Przegaliśmy szesnasty mecz z rzędu, a w międzyczasie Jadar wygrał kilka spotkań, nie potrafiliśmy sie pozbierać. Myślę, że wygramy jeden mecz, a liczę, że to będzie najbliższy mecz w Radomiu, bo nie wierzę że Radom wygra dwa mecze z rzędu na własnej hali. Wrócimy jeszcze do Gdańska
Jan Such (trener Jadaru Radom): Po każdym meczu ktoś jes zadowolony, a ktoś mniej. Cieszę się z tego, że wygrywamy mimo że nie jeździmy na żadne zgrupowania, gramy na własnych obiektach i cały czas ciężko trenujemy. Trefl przygotowywał się do play-offów a my walczyliśmy bardzo ambitnie, walczyliśmy do końca o ósemkę i mieliśmy dość dużą przewagę nad Delectą. W końcówce mieliśmy zły kalendarz, Delecta wykorzystała szansę i nas wyprzedziła. Mój zespół był podłamany, ale udało mi się go zmobilizować i walczymy, jest bardzo fajnie i prowadzimy 2:0. Mogło być jednak inaczej, bo zarówno w Radomiu, jak i w Gdańsku inaczej mógł się zakończyć drugi set. Cieszy mnie to, że wytrzymujemy bardzo fajnie kondycyjnie i gramy coraz bardziej spokojnie i dokładnie. Załamało nam się w pierwszym secie przez Zanuto, który grał bardzo słabo w ataku i w przyjęciu, ale gdy wyszedł na zagrywkę z 14:10 zrobiło się 14:18. Takiej serii dawno nie miałem. Musiałem przeprowadzić roszady w składzie. Cieszę się ze zwycięstwa, ale gdy Trefl się rozluźni i zagra tak, jak może grać może być inaczej.
Jerzy Strumiło (trener Trefla Gdańsk): W tym meczu Jadar na pewno był drużyną lepszą. Udowodnił to w ostatnich dwóch setach. Sprawdzając statystyki graliśmy lepiej w odbiorze. Nie mamy jednak na boisku człowieka, który potrafiłby wziąć grę w ataku na siebie. Liczyliśmy na jednego z obcokrajowców, ale w tym roku się chyba nie doliczymy. Ich poziom był żenujący. Nawet jak wiem dlaczego, to nie ma co tego rozstrzygać. Najlepiej byłoby dokończyć sezon polskim składem. Chciałbym bardzo pochwalić sędziowanie i zachowanie naszych zawodników i przeciwnika. Wielka szkoda, że przegraliśmy drugi set, gdyż zasłużyliśmy sobie jak nie na wygranie to na to, żeby dał nam ten set zaufanie do gry w trzecim. W Radomiu będzie ciężko. Oni zagrali dwa dobre mecze. Jeżeli pękną w jednym, to otwiera się dla nas szansa. Nie chcę jednak wprowadzać nikogo w błąd i powiem, że Jadar jest lepszym zespołem, niż nasz i zasłużenie wygrał. Hernandez jest światowej klasy zawodnikiem, a u nas brakuje nawet dobrego zawodnika na tej pozycji. Trzeba będzie wyciągać wnioski. Myślałem, że u siebie Zanuto lepiej, ale wypadł słabo i przełożyło się to na grę zespołu. Cieszy mnie to, że moi zawodnicy do końca walczyli o każdy punkt. Myślałem, że wygramy z Jadarem, ale nie spodziewałem się, że nasi obcokrajowcy zagrają tak słabo. Nie jestem człowiekiem, który pluje we własne gniazdo. Jestem po prostu zaskoczony biernością, słabą grą obcokrajowców. Nie mamy jednak zmienników polskich na te dwie pozycje.