Nie takiego scenariusza sobotniej rywalizacji w hali Podpromie w Rzeszowie oczekiwali siatkarze PGE Skry Bełchatów. W 18. kolejce PlusLigi polegli z Asseco Resovia za trzy punkty.
- Wynik rozczarował każdego z nas. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Musimy cierpliwie pracować, żeby wyeliminować błędy. To na pewno dobra lekcja. Powtarzam się, ale popełniane błędy są naszą bolączką. Poza ostatnim setem mecz mógł się podobać. Szkoda, że nie urwaliśmy punktu - mówił po potyczce Mariusz Wlazły, lider Żółto-Czarnych.
Jedynie w pierwszym secie bełchatowianie okazali się zwycięscy. Mimo gorszego startu premierowej odsłony, szybko zdołali narzucić swój rytm gry i wygrali ją do pewnie do 20. W kolejnych trzech musięli jednak uznać wyższość bezpośredniego rywala o krajowe mistrzostwo.
- Złamali nas w końcówce drugiego seta, kiedy mieliśmy już ciężko wypracowaną przewagę. Oni ją zniwelowali. Moim zdaniem nic wielkiego nie pokazali, to my nie skończyliśmy piłek i ten mecz się odwrócił - dodał Karol Kłos, środkowy z Bełchatowa.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
Choć starcie z Asseco Resovią, jak zwykle miało miano "za sześć punktów", ubiegłoroczne doświadczenia pokazały, że do samego końca fazy zasadniczej żadna z drużyn nie może być pewna swojej pozycji.
O poprawę swojego trzeciego miejsca w tabeli PGE Skra powalczy w kolejnym ligowym spotkaniu, gdy stanie naprzeciw ONICO AZS Politechnice Warszawskiej. Do starcia ze stołeczną ekipą dojdzie 4 lutego o godzinie 14:45, jednak nim to nastąpi podopieczni Blaina powalczą o punkty w Lidze Mistrzów. W 4. serii spotkań europejskiego turnieju spróbują powtórzyć wynik sprzed dwóch tygodni i ponownie odprawić ACH Volley Lublana.