Atakujący Espadonu Szczecin był wcześniej chwalony po kilku swoich występach, ale tak kosmicznego, jak w poniedziałek, trudno się było spodziewać. Bartłomiej Kluth atakował ze skutecznością 61 procent, świetnie serwował, a ponadto zdobył cztery "oczka" blokiem. Wszystko to złożyło się na wielki łup - 40 punktów.
- To był wyjątkowy dzień i trudno go porównać - przyznał Kluth, atakujący Espadonu, który jest wypożyczony z Lotosu Trefla Gdańsk. - Takie mecze nie zdarzają się codziennie i cieszę się, że przydarzył się właśnie mi. Nie miało to znaczenia, że gramy akurat z Lotosem Treflem. Wychodzę za każdym razem na boisko i chcę zwyciężać, czy to z klubem z Gdańska, czy Skrą, czy Resovią. Czuję się coraz pewniej w PlusLidze, ale każdy w zespole dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Ktoś musiał piłkę przyjąć, ktoś rozegrać, żebym mógł zaatakować.
Pojedynek, w którym Kluth ustanowił rekord życiowy, kosztował go dużo sił. - Nogi odmawiały posłuszeństwa, a skurcze dawały o sobie znać. Nie wiem, jak by się skończył mecz, gdybyśmy musieli zagrać jeszcze tie-breaka. Po pojedynku konieczna była szybka regeneracja. Od wtorku znów trenujemy i ważne, że w dobrych humorach.
Espadon wrócił do własnej hali po blisko dwóch miesiącach i wygrał w niej czwarty mecz z rzędu. Nie jest to jeszcze wielka passa, ale i tak warta odnotowania, ponieważ na wyjeździe przegrywa, gdziekolwiek gra.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
- Liczę, że zwycięstwo z Lotosem Treflem będzie przełomowe. Ciężko nam się grało z tym przeciwnikiem, nasza sytuacja w tabeli też jest ciężka. Czasami w naszych głowach siedzi jakaś niepewność, więc każdy, nawet mały sukces, sprawia, że stajemy się silniejsi - zapewnia Kluth.
Od poniedziałku Espadon Szczecin nie jest sportowo najgorszym klubem w PlusLidze. Następne trzy spotkania rozegra również w Azoty Arenie, więc ma szansę wspiąć się na wyższą lokatę w tabeli.
- Chcemy zwyciężać. To pewne. Ciężko nam się gra z każdym rywalem, musimy się otworzyć, narzucić swój rytm. Do meczu z Lotosem Treflem przystąpiliśmy po jednym treningu we własnej hali. Mam nadzieję, że będziemy tu trenować częściej i to faktycznie stanie się nasz dom oraz twierdza - dodaje rekordzista.