Lotos Trefl - Cerrad Czarni: skuteczne pogonie gdańszczan
Wielokrotnie zmuszani byli do odrabiania strat, ale wygrali i to za trzy punkty. Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk pokonali w 24. kolejce PlusLigi Cerrad Czarnych Radom 3:1.
Choć było to starcie drużyn ze środka tabeli, zapowiadało się całkiem ciekawie. Ekipy z Radomia i Gdańska przed sezonem liczyły na więcej niż lokaty poza pierwszą szóstką, ale najprawdopodobniej będą musiały się zadowolić pozycjami numer 7 i 8. Pojedynek w Ergo Arenie miał - na razie - wskazać drużynę, która przeskoczy na siódme miejsce.
Warto odnotować, że w kadrze meczowej Lotosu Trefla pojawił się już Wojciech Ferens, który powraca do treningów po ciężkiej kontuzji kolana. Na boisku jednak jeszcze się nie pojawił.W pierwszym secie od razu rozpoczęła się ostra wymiana ciosów, choć lepiej prezentowali się w niej siatkarze z Radomia. Gdańszczanie musieli "przykrywać swoje niedoskonałości" w ataku, gdzie brylował Damian Schulz, ale zdecydowanie też otrzymywał najwięcej piłek i to na nim opierała się gra Lotosu Trefla. Po drugiej stronie siatki znajdowały się dwie armaty - Wojciech Żaliński i młody Jakub Ziobrowski.
Radomianie punktowali jednak rywali zagrywką. W premierowej odsłonie posłali aż pięć asów serwisowych, co zdecydowanie ułatwiało im grę i pozwoliło zwyciężyć. Gdy Żaliński trafił zagrywką Hebdę set zakończył się zwycięstwem Cerradu Czarnych 25:22.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa EuropyDruga partia miała początkowo dość podobny scenariusz, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy doszło do dłuższej przerwy. Przy stanie 11:10 dla ekipy z Trójmiasta doszło do wymiany trwającej blisko minutę. Pierwotnie wygrali ją gospodarze, ale trener Robert Prygiel poprosił o wideoweryfikację. Punkt przyznano gościom, lecz od razu Andrea Anastasi wziął challenge na challenge, a ten wykazał przejście linii środkowej.
Całe zamieszanie trwało blisko 5 minut, a po nim siatkarze z Mazowsza nie mogli wrócić na właściwe tory. Z kolei Michał Masny coraz częściej uruchamiał środkowych i pozostałych skrzydłowych poza Schulzem, co przyniosło wymierny efekt w postaci wygranej do 18.W trzecim secie spotkanie znów toczyło się swoim rytmem, choć tym razem to siatkarze z Radomia przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i oddalili się na trzy punkty (11:8, 18:15). Na skrzydłach nie zawodzili Ziobrowski, ale także jego rówieśnik, Tomasz Fornal. Gdy zrobiło się 21:16 dla Cerradu Czarnych, zanosiło się na to, że rozstrzygną tę partię na swoją korzyść.
Nic bardziej mylnego. Przebudził się gdański blok, a w szeregi radomian zaczęła wkradać się nerwowość. Drużyna Roberta Prygla do końca seta zdobyła zaledwie trzy punkty, a siatkarze z Gdańska mieli prawo mówić o powrocie z dalekiej podróży.
Miłe złego początki dla Lotosu Trefla miały też miejsce w czwartej partii. Tym razem na początku goście oddalili się na dwa punkty, ale w okolicach, o których jeszcze niedawno powiedzielibyśmy "druga przerwa techniczna", żółto-czarni zerwali się do odrabiania strat. Zajął się tym przede wszystkim wprowadzony z ławki na boisko za Damiana Schulza Szymon Romać, który w najważniejszych fragmentach nie zawodził.
W ten sposób trzy punkty pozostały w Gdańsku, ale z pewnością przesadą nie będzie określenie, że zostały one wywalczone. Nagroda MVP przypadła Mateuszowi Mice.
Lotos Trefl Gdańsk - Cerrad Czarni Radom 3:1 (22:25, 25:18, 25:23, 25:20)
Lotos Trefl: Masny, Mika, Gawryszewski, Schulz, Hebda, Paszycki, Gacek (libero) oraz Stępień, Niemiec, Majcherski (libero), Pietruczuk, Romać.
Cerrad Czarni: Kędzierski, Żaliński, Smith, Ziobrowski, Fornal, Kohut, Watten (libero) oraz Gonciarz, Bołądź.
MVP: Mateusz Mika (Lotos Trefl).