Marian Kardas: To był nasz najważniejszy mecz

W 25. kolejce PlusLigi bydgoszczanie przegrali u siebie 1:3 z Espadonem Szczecin. Marian Kardas, drugi trener gospodarzy nie ukrywał rozgoryczenia po porażce, ale zapewnił, że zespół nie zwiesi głów i będzie walczył o uniknięcie 15. i 16. miejsca.

- To był nasz najważniejszy mecz w rundzie rewanżowej. Przegraliśmy go, ale nie możemy się załamać. Cały czas nie jesteśmy na dwóch ostatnich pozycjach w tabeli (zagrożonych grą w barażach o pozostanie w rozgrywkach - przyp. red.) i będziemy starać się urwać punkty mocniejszym zespołom od siebie, z którymi teraz zmierzymy się - przyznał rozmówca WP SportoweFakty.

Terminarz dla Łuczniczki rzeczywiście nie jest łaskawy. Do końca rundy zasadniczej bydgoszczanie zmierzą się kolejno z PGE Skrą Bełchatów, Lotosem Treflem Gdańsk, Cerrad Czarnymi Radom, Cuprum Lubin i Jastrzębskim Węglem. Tym samym bardzo realny jest scenariusz, że w tych spotkaniach zespół z kujawsko-pomorskiego nie zdobędzie już punktów. Wówczas może zostać wyprzedzony w tabeli przez BBTS Bielsko-Biała i Espadon Szczecin. Bielszczanie mają tyle samo punktów co Łuczniczka, a szczecinianie po piątkowej wiktorii tylko oczko mniej.

Co zadecydowało, że gospodarze starcia z Espadonem przegrali tak ważny mecz dla układu dolnych rejonów tabeli?

- Graliśmy słabo w zagrywce i przede wszystkim w ataku po negatywnym przyjęciu. Te dwie kwestie mocno rzucały się w oczy. Byliśmy minimalnie lepsi w bloku, ale to zdecydowanie za mało, byśmy cieszyli się ze zwycięstwa - podkreślił Marian Kardas, dodając: - Ogólnie to nie było porywające widowisko. Cały czas goniliśmy wynik. Rywale mieli to spotkanie pod kontrolą i wygrali zasłużenie.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Mecz mógł się potoczyć jednak w drugą stronę, gdyby bydgoszczanie nie przespali początku trzeciej odsłony. Przy stanie 1:1 i po dziesięciominutowej przerwie miejscowi wyszli rozkojarzeni i w mgnieniu oka tracili 8 punktów do przeciwników (10:18). Wówczas rozpoczęli szaleńczą pogoń, która nie zakończyła się jednak sukcesem, bowiem przegrali tego seta 23:25.

- Mieliśmy swoje szanse w tej partii. Goniliśmy rywali, ale nie zdołaliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i to był kluczowy moment tego meczu - zakończył asystent Dragana Mihailovicia, pierwszego trenera Łuczniczki.

W 26. kolejce rozgrywek bydgoszczanie zmierzą się z PGE Skrą. Mecz w Bełchatowie zaplanowano na środę 8 marca na godzinę 17:00.

Komentarze (0)