Drużyna ONICO AZS Politechniki Warszawskiej musiała po raz kolejny uznać wyższość przeciwnika we własnej hali. I kolejny raz nie zdobyła nawet punktu z niżej notowanym w tabeli rywalem. Effector Kielce wygrał to spotkanie 3:1.
- Trzeba się bić na maksa od pierwszego do ostatniego gwizdka, żeby wygrać. A my mamy fantastyczne zrywy, tym się meczu nie wygrywa. I do tego za łatwo wszyscy wpadają w panikę, wystarczy, że przegrywamy 5:8 na początku seta i już wszyscy są sparaliżowani. Oczywiście, ja mam świadomość, ile moi zawodnicy niosą na plecach. Od kilku tygodni wszędzie czytamy i słyszymy, jacy jesteśmy beznadziejni i jak bardzo zawiedliśmy, to na pewno nie pomaga. I wolałbym, żeby mówiono tak tylko o mnie, całe zło i presję medialną chciałbym wziąć na siebie, żeby to ich tak nie obciążało. Niestety, nie da się i to widać na boisku. To wszystko ich paraliżuje, każdy stracony punkt pogarsza sytuację. Przy 23:22 spadła im pod nogi taka piłka, jaka nigdy w życiu nie wpadła nam na treningu - oceniał po porażce Jakub Bednaruk.
Szkoleniowiec powiedział, że cały czas analizują słabości zespołu i starają się je niwelować, jednak to nie wystarcza. - Ostatnio było widać u nas problem z atakiem w pierwszej akcji i ciężko nad tym pracowaliśmy cały tydzień na treningach. I to przyniosło świetne efekty - byliśmy bardzo skuteczni w pierwszej akcji w tym meczu. A kielczanie - beznadziejni. Ale okazało się, że na kontrze są skuteczniejsi niż w pierwszej akcji i tymi kontrami nas zajechali. Na pewno trzeba im przyznać, że zagrali bardzo dobre spotkanie i zasłużyli na zwycięstwo - docenił rywali.
Wśród swoich podopiecznych trener także znalazł kogoś godnego pochwały. - Muszę pochwalić Janka Firleja, bo zagrał bardzo dobrze. Mimo porażki to było jedno z najlepszych spotkań w jego wykonaniu. Kontrolował grę od początku do końca i zaledwie kilka razy coś mu nie wyszło - ocenił.
Inżynierowie przegrali już piętnaście meczów w PlusLidze i zajmują jedenaste miejsce w tabeli. - Kolejny raz w tym sezonie staję przed dziennikarzami tłumaczyć się z porażki i nie będę ukrywał, że jest to frustrujące. Straciliśmy radość z grania i fantazję. Zamiast się cieszyć grą, my się boimy i zastanawiamy co będzie jak przegramy ten punkt, tego seta czy ten mecz. Bez sensu narzucamy sobie plecak z kamieniami tych niespełnionych oczekiwań i z każdym straconym punktem on jest cięższy i przygniata do ziemi. Trudno jest tak wygrywać. I tak właśnie było z meczu z Effectorem: fizycznie, taktycznie i technicznie wszystko bez zarzutu. Ale oni grali bez presji, z radością i fantazją, która ich niosła. Nam tego brakuje - przyznał szkoleniowiec.
Kolejne starcie warszawiacy rozegrają już we wtorek na Torwarze przeciwko Cerrad Czarnym Radom. - Do meczu z Czarnymi nikogo w zespole motywować nie trzeba. To jest derby Mazowsza, to jest zupełnie inne bajka niż pozostałe mecze ligowe. Zawsze się z nimi tłuczemy i jest walka na boisku - zapowiedział Bednaruk i dodał, że bardzo liczy na dobrą postawę swoich zawodników w ostatnich meczach sezonu.
- Po porażce z Effectorem już wiadomo, że nie wejdziemy do ósemki i nie zrealizujemy celu na ten sezon, ale i tak trzeba go zakończyć z klasą i tego oczekuję od nas wszystkich. Chce wyjść z sali po ostatnim meczu wyprostowany i spojrzeć sobie w lustro i kibicom w oczy, a jeżeli dla kogoś się już sezon zakończył, to może nie przychodzić na treningi. Tak samo, jeżeli ktoś już myśli o przyszłym sezonie więcej niż o tym - oświadczył stanowczo szkoleniowiec, który już zapowiedział, że po zakończeniu sezonu nie będzie przedłużał kontraktu ze stołecznym klubem.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
[/color]