Tamara Kaliszuk: Teraz czekamy na cud

Tauron MKS Dąbrowa Górnicza zrobił swoje i pokonał w trzech setach Eneę PTPS Piła, choć w trzecim secie wydawało się, że goście przedłużą spotkanie. Bohaterką rywalizacji była bez wątpienia Tamara Kaliszuk.

Bez punktów Tamary Kaliszuk dąbrowski MKS nie poradziłby sobie tak pewnie z Eneą PTPS Piła, a już na pewno nie doszłoby do odrodzenia Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza w trzecim secie. Pilanki prowadziły wtedy zasłużenie 19:10 i miały prostą drogę do trzeciego seta, ale wtedy zagłębiowski zespół złapał drugi oddech i ruszył do odrabiania strat. Wisienką na torcie była seria zagrywek Kaliszuk od stanu 22:17 dla gości: reprezentantka Polski trzykrotnie rozmontowała swoim serwisem pilskie przyjęcie i sprawiła, że podopieczne Jacka Pasińskiego zupełnie się pogubiły.

- Oczywiście, że wierzyłam do końca! Kiedy poszłam na zagrywkę, pomyślałam: może to jest ten moment na przełamanie? I udało się, dzięki czemu cieszymy się ze zwycięstwa - mówiła po meczu szczęśliwa przyjmująca, nagrodzona statuetką MVP. Dodajmy, że Kaliszuk byłą najlepiej punktującą zawodniczką Taurona MKS-u w całym spotkaniu (19 pkt., 54 procent skuteczności w ofensywie).

Dwa pierwsze sety były popisem gry Zagłębianek. Siatkarki kierowane przez Magdalenę Śliwę atakowały w nich ze skutecznością 50 i 63 procent, zaś rywal z Wielkopolski przez długi czas przyjmował pokornie ciosy. Dopiero start trzeciej partii, gdy dobrymi blokami i zagrywką popisała się Anna Stencel, obudził pilski PTPS i sprawił, że mecz nabrał rumieńców. - Ta przerwa po drugim secie rzadko kiedy bywa korzystna i tak też na nas zadziałała. Prowadzenie nieco nas uśpiło, ale na szczęście odwróciłyśmy losy meczu, skończyłyśmy go szybko i cieszymy się ze zwycięstwa za trzy punkty - oceniła podstawowa zawodniczka dąbrowskiej kadry.

Siatkarki z Dębowego Miasta, które przed opisywanym meczem traciły do czwartego Developresu SkyRes Rzeszów osiem punktów, mają jeszcze matematyczne szanse na miejsce w półfinale Orlen Ligi. Ale by to się stało, podkarpacka drużyna musiałaby stracić punkty w dwóch ostatnich kolejkach fazy zasadniczej. - Szanse są, ale musiałby się wydarzyć jakiś cud... Musiałybyśmy wygrać wszystko do końca rundy, a drużyna z Rzeszowa - wszystko przegrać. Teraz pozostaje nam tylko kibicowanie BKS-owi w sobotę - szczerze przyznała Kaliszuk, mając na myśli najbliższe spotkanie BKS-u Profi Credit Bielsko-Biała z ekipą pod wodzą Lorenzo Micelliego.
[event_poll=72617]

ZOBACZ WIDEO Niespodziewany remis mistrza Włoch. Zobacz skrót meczu Udinese - Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)